Prezydent Andrzej Duda wkrótce ratyfikuje umowę o wzmocnionej współpracy obronnej pomiędzy Polską a USA. To kolejny krok do zwiększenia współpracy Warszawa ‒ Waszyngton.
Ratyfikacja ma nastąpić w najbliższych tygodniach, po tym jak prezydent RP wróci do pracy z kwarantanny związanej z zakażeniem COVID-19. Ta umowa przewiduje wzmocnienie amerykańskiej obecności m.in. o co najmniej tysiąc żołnierzy (z obecnych 4,5 tys.) oraz powołanie wysuniętego stanowiska dowodzenia V Korpusu Wojsk Lądowych USA w Poznaniu. W Polsce dalej stacjonować będzie ‒ na zasadzie ciągłej rotacji ‒ brygada pancerna, a także eskadra bezzałogowców MQ-9 Reaper. W aneksie do ustawy, którą Sejm przyjął zdecydowaną większością głosów 17 września tego roku, jest też długa lista inwestycji, które ma zrealizować Polska. Chodzi m.in. o rozbudowę kompleksu wojskowego w Poznaniu, infrastruktury na poligonie w Drawsku Pomorskim i baz lotniczych m.in. Wrocław-Starachowice, Łask, Powidz czy Dęblin. Koszt takiej rozbudowy to co najmniej setki milionów złotych. Być może nawet miliardy. Jednak z tej infrastruktury korzystać będą także polscy żołnierze. Ale to nie koniec wydatków, jakie poniesiemy. ‒ Polska, podobnie jak inne państwa, które goszczą u siebie wojska amerykańskie, zapewni bezpłatne zakwaterowanie, wyżywienie, corocznie określane ilości paliwa, a także wybrane elementy wsparcia w magazynowaniu sprzętu i uzbrojenia oraz obsłudze wykorzystywanej infrastruktury. Szacunkowy koszt tych działań dla wojsk USA stale obecnych w Polsce wyniesie ok. 500 mln zł rocznie – informowało Ministerstwo Obrony Narodowej.
Ta ratyfikacja to kolejny krok w procesie wzmacniania amerykańskiej obecności wojskowej nad Wisłą. Pierwszym poważnym ¬¬była decyzja o powstaniu amerykańskiej bazy przeciwrakietowej w Redzikowie – umowę w tej sprawie podpisali w 2008 r. ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice. W kolejnym roku, i to 17 września, w rocznicę napaści ZSRR na Polskę, Amerykanie poinformowali, że jednak baza nie powstanie. Zdanie zmienili kilka miesięcy później, a budowa ostatecznie rozpoczęła się w maju 2016 r. Mimo kilkuletnich opóźnień kolejne elementy są oddawane do użytku. Teraz mówi się o jej otwarciu w 2022 r., ale wydaje się, że to też nie jest pewna data.
Kolejnym poważnym krokiem we wspólnej kooperacji sojuszniczej (nie tylko amerykańskiej) był szczyt NATO w Walii w 2014 r., który odbył się tuż po napaści Rosji na Ukrainę. Wtedy po raz pierwszy Sojusz Północnoatlantycki na poważnie skierował się na wschód – utworzono dowództwo szczebla batalionowego w dziewięciu państwach wschodniej flanki, m.in. w Polsce, oraz tzw. szpicy Sojuszu (Very High Readiness Joint Task Force, VJTF), które mają być gotowe do działania w zaledwie kilka dni.
W kwestii wzmacniania obecności amerykańskiej w Polsce przełomowy był szczyt NATO w Warszawie w 2016 r. I potwierdzenie tego, że „Akt Stanowiący o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwa” pomiędzy Rosją i Sojuszem przestaje być na Zachodzie uznawany za wiążący. To wtedy zapadły decyzje o utworzeniu batalionowych grup bojowych w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii. Każda z tych grup liczy ok. 1000 żołnierzy. W Orzyszu jej trzon stanowią Amerykanie. Także wtedy zapadła decyzja o tym, że do Polski w kolejnym roku trafi Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa, czyli ABCT (ang. Armored Brigade Combat Team). Ci żołnierze przyjechali w ramach Europejskiej Inicjatywy Odstraszania, tzw. European Deterrence Initiative (EDI), i operacji Atlantic Resolve. Stacjonują głównie na zachodzie Polski (m.in. Żagań, Świętoszów), ale ćwiczą w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Również w ramach operacji Atlantic Resolve w Powidzu od 2017 r. rotacyjnie stacjonuje Brygada Lotnictwa Bojowego, czyli m.in. śmigłowce AH-64 Apache.
Umowa, którą ma teraz ratyfikować głowa państwa, jest zwieńczeniem kolejnego etapu, czyli ciągnących się od ponad dwóch lat negocjacji w sprawie tzw. Fort Trump. Jest to potwierdzenie trzech wcześniejszych deklaracji: „Obrona wolności i budowanie dobrobytu poprzez polsko-amerykańskie partnerstwo strategiczne” z 18 września 2018 r., „o współpracy obronnej dotyczącej obecności sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych Ameryki w Rzeczypospolitej Polskiej” z 12 czerwca 2019 r. oraz „o wzmocnionej współpracy obronnej” z 23 września 2019 r.
I choć nie jest to wariant, o którym początkowo spekulowano, czyli jedna duża baza, a po drodze było m.in. niefortunne zdjęcie Andrzeja Dudy stojącego obok siedzącego Donalda Trumpa, to jednak zwiększenie tej obecności w Polsce i zdolności, które przynoszą ze sobą wojska zza Atlantyku, to realne wzmocnienie poziomu naszego bezpieczeństwa. Co kluczowe, wymagania rozbudowy infrastruktury postawione przez amerykańskich wojskowych stworzą możliwości szybkiego przerzutu wojsk sojuszniczych do Polski. Coś, do czego sami zabieraliśmy się bardzo powoli, teraz mocno przyspieszy. Warto też zwrócić uwagę, że w Powidzu powstają magazyny dla amerykańskiego ekwipunku do wyposażenia jednej brygady. Po ukończeniu (planowo 2022 r.) będzie tam składowany ciężki sprzęt. Jest to ważne, ponieważ w razie kryzysu znacznie łatwiej i szybciej jest przerzucić ludzi niż sprzęt, który płynie na statkach i okrętach.
Niezależnie od tego, kto będzie prezydentem USA ‒ przez kolejne cztery lata amerykańska obecność wojskowa nad Wisłą będzie się zwiększać.
Niezależnie od tego, kto wygra, obecność sił USA będzie rosła