System opieki zdrowotnej musi iść w kierunku wykonywania masowo testów na obecność koronawirusa – powiedział PAP prof. dr hab. n. med. Krzysztof Książek z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

"Już od sześciu, siedmiu miesięcy powtarzamy, że testowanie jest jedynym sposobem na to, żeby dotrzeć do jak największej liczby zakażonych osób i tu się nic nie zmieniło. Musimy sobie tylko życzyć, żeby testowanie było na coraz większą skalę, ponieważ my od strony laboratoryjnej, od strony instytucjonalnej – jako osoby odpowiedzialne za wykonywanie tych testów – tak naprawdę mamy bardzo duże możliwości i stajemy na wysokości zadania" – mówił PAP prof. dr hab. n. med. Krzysztof Książek z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu i jednocześnie kierownik uniwersyteckiego laboratorium, w którym wykonywane są testy na obecność koronawirusa.

Profesor zaznaczył, że laboratoria są przygotowane na wykonywanie dużej liczby testów. "Są także ludzie, którzy potrafią to robić i którzy robią to coraz lepiej – bo te kilka miesięcy też nas wiele nauczyło" – wskazał.

"Natomiast to, co jest najistotniejsze, i to, na co wszyscy zwracamy uwagę, to kwesta skali i dobór grup, które podlegają testowaniu. Obecnie, szczególnie w ostatnich tygodniach, obserwujemy stały wzrost liczby próbek, które do nas trafiają i to ewidentnie jest związane z kierowaniem na badanie przez lekarzy rodzinnych. Dostrzegalne jest także to, że wzrósł odsetek próbek dodatnich – na samym początku pandemii, w marcu, w kwietniu, mieliśmy wykrywalność na poziomie do 5 proc., a teraz – i to się już staje niemalże regułą – mamy do 20 proc. wyników dodatnich" – tłumaczył.

Profesor wskazał, że z jednej strony wzrost pozytywnych wyników testów świadczy o tym, że lekarze w sposób dość celowy i trafny kierują na testy pacjentów.

"Z drugiej strony należy zauważyć, że kierowani na badania są przede wszystkim pacjenci objawowi – a to, co od strony epidemiologicznej cały czas tutaj waży, to wciąż duże grupy, duże skupiska, które w przeważającej mierze są bezobjawowe" – powiedział.

"My od dłuższego czasu, żeby nie powiedzieć od zawsze, nie testujemy w sposób przesiewowy. Ten przesiew dotyczy wybiórczo pacjentów np. w szpitalach. Natomiast w Polsce nie testujemy przesiewowo w sposób systemowy, czyli zakład po zakładzie, szkoła po szkole. Do tego modelu nie doszliśmy" – dodał.

Ekspert wskazał, że w jego opinii system opieki zdrowotnej musi iść w kierunku wykonywania testów na obecność koronawirusa na masową skalę.

"Musimy iść w stronę masowości testów i równocześnie jak najwyższego udoskonalenia badań. Szczególnie zależy nam na testach o wysokiej wiarygodności, zaopatrzonych we wszystkie możliwe kontrole, od kontroli pobrania wymazu, przez kontrolę izolacji RNA oraz pozytywnych i negatywnych kontrolach PCR. Tego typu testy ułatwiają interpretację wyników i ograniczają liczbę wyników wątpliwych. Minimalizują także ryzyko wydania wyniku fałszywie ujemnego" – mówił.

"Liczy się także czas trwania reakcji – oczywiście, zależy nam w tym kontekście na testach trwających jak najkrócej. Są na rynku, faktycznie, metody testowania molekularnego, w których przypadku wynik pojedynczej próbki można uzyskać nawet w czasie godziny. Nie zawsze jednak wynik taki jest w 100 proc. pewny, gdyż metody te często cechują się znacząco mniejszą czułością niż metody klasyczne. I są do tego dużo droższe. Mamy w tym już pewne doświadczenie, które mówi, że nie zawsze coś, co jest robione bardzo szybko, jest czymś, co jest robione dobrze" – zaznaczył.