Jeśli Białoruś "weźmie się" za tranzyt z Litwy i Łotwy, litewskie punkty logistyczne będą stratne o nawet jedną czwartą - oświadczył w poniedziałek Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z szefem białoruskiego Państwowego Komitetu Celnego Jurym Siańką.

Jak relacjonuje agencja BiełTA, Łukaszenka "zainteresował się" sytuacją na granicach z Litwą, Łotwą, Polską i Ukrainą. "Szczególnie, jeśli chodzi o dwa bałtyckie państwa - Litwę i Łotwę. Tak jak mi pan raportuje, prawie 40 proc. ciężarówek, które wiozą ładunek na Białoruś, w tym roku jadzie z Litwy i Łotwy. To ogromna liczba. Jeśli weźmiemy się za ten potok, to logistyczne punkty Litwy będą o jedną czwartą stratne" - oświadczył Łukaszenka.

Zaznaczył też, że Białoruś i Rosja prowadzą rozmowy o "reorientacji białoruskich ładunków (produktów naftowych, nawozów potasowych i innych towarów) z kierunku bałtyckiego do (rosyjskiego) portu Ust-Ługa" - napisała BiełTA.

"Są u nas zbudowane duże centra logistyczne. Wiele usług, w tym dla naszych przedsiębiorstw i dla przedsiębiorstw krajów Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, świadczonych jest na tej Litwie. Ale, o ile wiem, te usługi możemy świadczyć dla tych przewoźników na Białorusi. Jak widzi pan rozwiązanie tego problemu?" - zwrócił się do Siańki Łukaszenka.

Szef komitetu celnego oznajmił, że "Białoruś jest gotowa do tego, by wiele prac i funkcji realizować na terytorium swojego kraju". "W tym też te prace, które tradycyjnie były świadczone dla naszego biznesu za granicą - na Litwie, w Polsce" - zaznaczył. Dodał, że na Białorusi zbudowane są transportowo-logistyczne centra, które mogą świadczyć różne usługi związane m.in. z magazynowaniem czy sortowaniem towarów.

W ubiegłym tygodniu MSZ Białorusi ogłosiło, że Mińsk wprowadza sankcje wobec państw bałtyckich w odpowiedzi na restrykcje z ich strony. 31 sierpnia państwa bałtyckie ogłosiły listy sankcyjne, na których znalazł się Łukaszenka i 29 białoruskich urzędników. 25 września listę tę rozszerzono o kolejne ok. 100 osób.