Kandydat Demokratów na prezydenta USA Joe Biden wezwał w sobotę amerykański Senat, by przed wyborami nie zatwierdzał nominacji do Sądu Najwyższego. Wcześniej tego dnia prezydent Donald Trump wybrał Amy Coney Barrett na swoją kandydatkę do tego gremium.

Aby Barrett, sędzia o konserwatywnych poglądach, weszła w skład Sądu Najwyższego konieczne jest zatwierdzenie jej kandydatury przez kontrolowany przez Republikanów Senat.

Szef komisji sądownictwa Lindsey Graham przekazał w sobotnim oświadczeniu, że przesłuchania kandydatki wskazanej przez prezydenta zaczną się 12 października. Głosowanie w sprawie Barrett planowane jest na drugą połowę października, w terminie bliskim amerykańskich wyborów prezydenckich (3 listopada).

Takiemu obrotowi spraw sprzeciwia się Biden. "Konstytucja Stanów Zjednoczonych została stworzona tak, by dać wyborcom jedną szansę na to, by ich głos w sprawie tego, kto służy w Sądzie Najwyższym, został wysłuchany. Ta chwila jest teraz i ten głos powinien być słyszalny. Senat nie powinien działać w sprawie wakatu (w Sądzie Najwyższym) dopóki Amerykanie nie wybiorą swojego następnego prezydenta i następnego Kongresu" - przekazał w sobotnim oświadczeniu kandydat Demokratów.

Jeśli Senat zatwierdzi nominację 48-letniej Barrett, to zastąpi ona w Sądzie Najwyższym zmarłą 18 września ikonę liberalnego sądownictwa Ruth Bader Ginsburg. W takim przypadku konserwatyści mieliby w SN przewagę nad liberałami 6 do 3.

Gremium to cieszy się sporą estymą Amerykanów i ma rozstrzygające zdanie w rozbudzających emocje społecznych sporach, w tym tych dotyczących aborcji czy kwestii związanych z dyskryminacją. Jego decyzje miewają epokowe znaczenie - za ich pomocą w całym kraju zalegalizowano małżeństwa homoseksualne, a wcześniej zakazano segregacji rasowej.