„Jesteśmy zmuszeni zabrać wojska z ulicy, pół armii postawić pod broń i zamknąć granicę państwową na zachodzie. Przede wszystkim – z Litwą i Polską” – powiedział w czwartek Alaksandr Łukaszenka. Dodał, że konieczne jest wzmocnienie kontroli na granicy z Ukrainą.

„Nie wiemy, z czym oni jeszcze wyskoczą. Zostało zaledwie kilka chwytów, by rozpocząć gorącą wojnę” – oświadczył lider Białorusi, cytowany przez agencję BiełTA, występując podczas Forum Kobiet w Mińsku.

„Nie jestem agresorem, jestem człowiekiem pokoju – zapewniał. „Nie chcę, żeby nasz kraj walczył. Tym bardziej nie chcę, żeby Białoruś, Polska, Litwa stały się teatrem działań wojennych, podczas których będą się rozstrzygać nie nasze sprawy” – podkreślił.

„Dlatego stojąc dzisiaj przed tą salą najpiękniejszych, progresywnych, patriotycznych ludzi, chcę się zwrócić do narodów Litwy, Polski i Ukrainy: powstrzymajcie swoich szalonych polityków, nie dopuśćcie do rozpętania wojny” – powiedział Łukaszenka podczas prorządowej imprezy.

„Stoimy przed straszną katastrofą. Jeśli oni tu wejdą, będziemy musieli odpowiedzieć. Nie padniemy na kolana, nawet jeśli zostaniemy sami” – zapewniał.

„Jestem zmuszony w ostatnich dniach z prezydentem Rosji, ministrem obrony, budować wspólną ochronę państwa związkowego (Białorusi i Rosji - PAP)" - dodał.

Zapowiedział, że z powodu napiętej sytuacji wspólne manewry wojskowe z Rosją odbędą się w dwóch etapach.

Białorusko-rosyjskie manewry Słowiańskie Braterstwo odbywają się na poligonie Brzeski w dniach 14-25 września. Podczas środowej wizyty ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu zapowiedziano, że pod koniec września odbędzie się drugi etap tych manewrów, o którym wcześniej nie informowano.

„Oni uratowali kraj i uniemożliwili blitzkrieg” – powiedział Łukaszenka o działaniach struktur siłowych i OMON-u w pierwszych dniach po wyborach.

„Blitzkrieg się nie udał. Był skazany na niepowodzenie wiele lat wcześniej. Nie mógł się odbyć w naszym kraju; nigdy do niego nie dojdzie” – powiedział Łukaszenka, którego cytuje agencja Interfax-Zachód. Oświadczył, że próbę przejęcia władzy przeprowadzono „pod biało-czerwono-białymi flagami”.

„Rzekomo (w mińskim areszcie - PAP) na ul. Akrescina kogoś pobili, zabili. Omonowcy nigdy nie dyżurują, nigdy nie byli ani w aresztach, ani na Akrescina” – mówił Łukaszenka.

Jego zdaniem w czasie protestów „była podjęta próba szturmu na Pałac Niepodległości (siedziby prezydenta)”, która została udaremniona.

Prezydent Białorusi powiedział również, że w kraju „przeprowadzono wybory zgodnie z konstytucją, przepisami białoruskimi”. „Nie potrzebujemy żadnego uznania. Wybory się odbyły i są legalne” – oświadczył.

Zapewnił, że „żadnego kłamstwa na wyborach nie było”. „Nie da się sfałszować wyborów w 80 proc.” – powiedział.

Według oficjalnych wyników ubiegający się o reelekcję Łukaszenka zdobył w wyborach 9 sierpnia 80,1 proc. głosów, a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska 10,1 proc. głosów.