Izraelskie ministerstwo zdrowia potwierdziło w czwartek 3150 nowych zakażeń koronawirusem w ciągu minionej doby, co jest dziennym rekordem od wybuchu pandemii w tym kraju. W środę przeprowadzono ponad 34 tys. testów, z których aż 9,6 proc. dało wynik pozytywny.

Łącznie 855 osób jest hospitalizowanych z powodu wirusa, z czego 426 znajduje się w ciężkim stanie, 124 jest podłączonych do respiratorów.

Analiza przeprowadzona przez naukowców z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie przewiduje, że w połowie września w szpitalach w kraju będzie ok. 600 poważnych przypadków Covid-19, co wywoła najgorszą sytuację w izraelskiej służbie zdrowia od początku pandemii - podaje portal Times of Israel.

Badanie wykazało, że rządowa polityka ds. zdrowia w ciągu lata nie doprowadziła do spadku liczby infekcji. „Od początku czerwca nie nastąpiło zmniejszenie ani znaczne ograniczenie liczby nowych zakażonych każdego dnia, znajdujących się w stanie umiarkowanym lub ciężkim” - stwierdzono.

Co więcej, zgonów z powodu koronawirusa jest obecnie więcej niż podczas tzw. pierwszej fali zakażeń.

Rząd ma podać listę 20-30 miejscowości w całym kraju, określonych jako obszary wysoce zainfekowane z dodatkowymi ograniczeniami, i może nałożyć pełną blokadę w kilku z nich.

Wzrost liczby przypadków nastąpił zaledwie dwa dni po tym, jak 2,4 miliona izraelskich dzieci wróciło do szkoły i zaledwie dwa tygodnie przed rozpoczęciem święta Rosz Haszana (Nowego Roku) i następującego po nim Jom Kipur (Dnia Pojednania). Decyzja na temat ogólnokrajowej blokady w okresie świątecznym rozpoczynającym się 18 września ma zostać podjęta za tydzień.

W zamieszkanym przez 9 mln osób Izraelu odnotowano jak dotąd 976 zgonów na Covid-19 i prawie 123 tys. infekcji koronawirusem, z czego niemal 24 tys. jest nadal aktywnych, choć w przeważającej mierze bezobjawowych. (PAP)