W szkołach średnich w Szkocji najprawdopodobniej wprowadzone zostanie zalecenie zasłaniania twarzy przez uczniów na korytarzach i innych wspólnych przestrzeniach, choć nie w klasach - zapowiedziała w poniedziałek szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon.

Dodała, że rząd kończy konsultacje w tej sprawie z nauczycielami oraz lokalnymi władzami. Wyjaśniła też, iż jest to reakcją na najnowsze zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która w miniony weekend zarekomendowała zasłanianie twarzy przez dzieci powyżej 12. roku życia.

"Minister edukacji pracuje nad zaleceniem, aby pracownicy i uczniowie szkół średnich zasłaniali twarz podczas poruszania się po korytarzach i wspólnych przestrzeniach" - powiedziała Sturgeon. Jak wyjaśniła, zalecenie ma dotyczyć korytarzy i innych wspólnych przestrzeni, gdyż tam jest największe prawdopodobieństwo mieszania się uczniów z różnych klas, bliskiego kontaktu, podnoszenia głosu oraz słabej wentylacji, a to wszystko są czynniki ułatwiające przenoszenie się koronawirusa.

Szefowa szkockiego rządu dodała, że rozważane jest też zalecenie zasłaniania twarzy w szkolnych autobusach, ale nie w salach lekcyjnych, gdzie wprowadzono inne środki zwiększające dystans między uczniami.

W Szkocji najwcześniej ze wszystkich części Zjednoczonego Królestwa - bo już między 11 a 18 sierpnia - rozpoczął się powrót do szkół. Ani w Szkocji, ani w żadnej innej części kraju nie zdecydowano się jednak na wprowadzenie obowiązku zasłaniania twarzy przez uczniów, choć w Szkocji kilka szkół indywidualnie wydało taką rekomendację.

Zapowiedź Sturgeon jest po części reakcją na sytuację w jednej ze szkół w Dundee we wschodniej Szkocji, która została zamknięta w minioną środę w związku z przypadkami koronawirusa. W poniedziałek podano, że liczba przypadków, które powiązane są z tym ogniskiem choroby, wzrosła już do 27, z czego 21 wykryto u personelu, dwa u uczniów, a pozostałe cztery zakaziły się od tych osób.

W poniedziałek tymczasem powrót do szkół rozpoczął się w Irlandii Północnej. Na razie do normalnych zajęć powrócili - po raz pierwszy od marca - uczniowie ostatnich klas szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. Wszystkie pozostałe klasy rozpoczną nowy rok szkolny za tydzień.

Dzień później, czyli 1 września zacznie się nowy rok szkolny w Anglii i Walii. W poniedziałek brytyjski premier Boris Johnson zaapelował bezpośrednio do rodziców o to, by wysłali dzieci z powrotem do szkoły. Przekonywał, że ryzyko zakażenia się w szkołach jest stosunkowo niewielkie, a straty wynikłe z braku normalnych lekcji w ogromnym stopniu będą wpływać na perspektywy życiowe dzieci.

"Jak powiedział naczelny lekarz (Anglii Chris Whitty - PAP), ryzyko zakażenia się koronawirusem w szkole jest bardzo małe; o wiele bardziej szkodliwe dla rozwoju dziecka oraz jego zdrowia i samopoczucia jest to, jeśli pozostaje poza szkołą. Dlatego tak ważne jest, aby nasze dzieci wróciły do klas, aby mogły się uczyć i być ze swoimi przyjaciółmi. Nic nie będzie miało większego wpływu na szanse życiowe naszych dzieci niż powrót do szkoły" - przekonywał Johnson.