Komitet strajkowy koncernu potasowego Biełaruskalij poinformował w czwartek o zatrzymaniu dwóch jego członków. Rzecznik komitetu przekazał, że zakłady "częściowo strajkują". Strajk związany jest z sytuacją po wyborach prezydenckich na Białorusi.

"Zatrzymano dwóch członków komitetu strajkowego" - przekazał rzecznik komitetu Gleb Sandras w rozmowie z agencją Interfax-Zapad.

Zaznaczył, że przedsiębiorstwo "częściowo strajkuje", jednak nie sprecyzował, ile osób bierze udział w strajku. "Niektórzy przychodzą do pracy i nie pracują, niektórzy nie przychodzą do pracy" - wskazał. Według niego działają obecnie wszystkie kopalnie, jednak "nie w pełnym zakresie".

"Podejmujemy teraz decyzję, czy kontynuować strajk, czy nie, a jeśli kontynuować, to w jakiej formie" - dodał Sandras.

Na kanale komitetu strajkowego w komunikatorze Telegram podkreślono, że jeden z mężczyzn najpewniej był zatrzymany w swoim samochodzie przez nieznane osoby.

W środę na rynku w Salihorsku odbył się protest strajkujących robotników Biełaruskalij. „Szeregi strajkujących maleją pod bezprecedensowym naciskiem ze strony kierownictwa” – powiedział cytowany przez portal TUT.by Anatol Bakun z komitetu strajkowego.

Kierownictwo zakładów ostrzegło m.in., że robotnicy będą musieli zwrócić koszty przestoju. Jak podaje TUT.by, oświadczenie o strajku podpisało ponad 4 tys. pracowników, jednak część z nich kontynuuje pracę, przy tym w niektórych kopalniach zatrzymano wydobycie rudy.

Wieczorem administracja koncernu Biełaruskalij zapewniła, że wszystkie jego zakłady pracują w zwykłym trybie.