Priorytetem jest wykorzystanie unikalnego doświadczenia Ukrainy w walce z zagrożeniami hybrydowymi. Jesteśmy gotowi podzielić się z Polską tym doświadczeniem – mówi DGP wicepremier Ukrainy Olha Stefaniszyna.
Wszyscy śledzimy wydarzenia na Białorusi. Dla nas to ważny sąsiad, a dla was może nawet ważniejszy, biorąc pod uwagę kwestie bezpieczeństwa oraz bliskość kulturową, historyczną i językową Białorusinów i Ukraińców. Jakie stanowisko zajmuje Kijów wobec tego, co się tam dzieje, oraz wobec wyborów prezydenckich 9 sierpnia?
Ukraina ciągle monitoruje sytuację na Białorusi. Niejednokrotnie potępialiśmy pacyfikację pokojowych protestów. Jesteśmy przekonani, że nawiązanie dialogu z obywatelami Białorusi jest w obecnej sytuacji najważniejsze. Oprócz zaniepokojenia tymi wydarzeniami, Ukraina ma też poczucie pewnej odpowiedzialności. Białoruś w ostatnich latach była miejscem, gdzie odbywały się mińskie rozmowy rozejmowe. Jej przyszłość ma bezpośredni wpływ na przyszłość Ukrainy i całego regionu. Staramy się nie tracić kontaktu z białoruską władzą. Sytuacja zmienia się każdego dnia. Jeszcze w czwartek władze białoruskie zwolniły trzech obywateli Ukrainy zatrzymanych w czasie protestów, a w piątek oddano Rosji jej najemników, tzw. wagnerowców. Jesteśmy tą decyzją bardzo zaniepokojeni. Ukraina nie możemy pozwolić sobie na stanie z boku. Chcemy wspierać pokojowe rozwiązanie sytuacji na Białorusi, jak i stopniową transformację. Scenariusz radykalny może zniszczyć ten kraj.
Unia Europejska nie uznała wyników wyborów oraz zapowiedziała wprowadzenie sankcji przeciwko białoruskim urzędnikom. Ukraina dołączy się do tych kroków?
Ukraina w ostatnich latach demonstrowała dużą solidarność z UE i USA w sferze polityki obronnej. Na razie obserwujemy rozwój wydarzeń i rozmawiamy z Białorusią o ważności pokojowego rozwiązania sytuacji.
Gdzie pani dostrzega gotowość białoruskiej władzy do dialogu?
Oceniliśmy jako taką uwolnienie zatrzymanych protestujących, w tym trzech naszych obywateli. To dało nadzieję na budowę dialogu.
Nie wpuszczono na Białoruś wysłanników europarlamentu Roberta Biedronia i Petrasa Auštrevičiusa.
Sytuacja zmienia się z dnia na dzień. Przy takiej dynamice co chwilę mamy do czynienia z wydarzeniami, które raz prowadzą do zaostrzenia sytuacji, a następnie do jej załagodzenia. Dostrzegamy to, co się dzieje. Jednocześnie wychodzimy z założenia o strategicznym znaczeniu Białorusi dla tej części Europy, jak i uwzględniamy kontynuację jej dialogu z Rosją.
Przyjechała pani do Polski na obchody 100-lecia Bitwy Warszawskiej.
Niestety prezydent nie mógł osobiście uczestniczyć w obchodach. Moja wizyta ma na celu zademonstrowanie wysokiego poziomu solidarności i wsparcia między naszymi krajami. Upamiętnienie naszej wspólnej walki o wolność i niepodległość w latach 20. XX w. jest ważne, ponieważ ta lekcja historii pozostaje aktualna także dzisiaj. Omawiałam kwestie bezpieczeństwa z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawłem Solochem. Rozmawialiśmy o niedawnym uznaniu Ukrainy za członka Partnerstwa Zwiększonych Możliwości z NATO. Rozszerzamy współpracę wojskową z Sojuszem, zakres wspólnych ćwiczeń, wymianę informacji wywiadowczych. Ukraińscy oficerowie będą mogli pracować w organach NATO. Dla mnie priorytetem jest zaś wykorzystanie unikalnego doświadczenia Ukrainy w walce z zagrożeniami hybrydowymi, np. atakami informacyjnymi. Jesteśmy gotowi dzielić się tym doświadczeniem z naszymi partnerami, w tym z Polską.
A co z UE? Wśród unijnych polityków panuje wrażenie, że ekipa Wołodymyra Zełenskiego z mniejszym entuzjazmem patrzy na zbliżenie z Brukselą.
Słyszałam takie komentarze, zanim weszłam do rządu. Jednak po odbyciu wielu rozmów z klubem parlamentarnym nie odniosłam takiego wrażenia. Pracując z rządem i parlamentem, nie mam żadnych podstaw, by tak sądzić. Rządząca siła polityczna nie bierze UE i NATO na sztandary tak, jak poprzednicy – może stąd to wrażenie. Ale dynamika integracji euroatlantyckiej jest znaczna. Pracowałam także w poprzednim rządzie. Teraz możliwości jest więcej. Choćby przez to, że mamy samodzielną większość parlamentarną, więc łatwiej nam podejmować decyzje, a i prezydent w pełni te działania popiera.
Czyżby? Ostatnio macie coraz większe problemy z utrzymaniem większości.
Problemy zawsze są. Deputowani mają swoje stanowisko, poważnie traktują swoją pracę i dlatego proces decyzyjny bywa trudny. Ale zarazem istnieje zrozumienie znaczenia integracji euroatlantyckiej.
Jak pani ocenia efekty sześciu lat funkcjonowania umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu z UE?
Ukraina i UE przeszły od współpracy do naszego udziału w rodzinie europejskiej. Długo do tego dążyliśmy. Przeorientowaliśmy handel z Rosji na UE, która stała się naszym najważniejszym partnerem handlowym. To chyba największa taka transformacja w historii Europy ostatnich dekad. Dużo większa część ukraińskiej produkcji charakteryzuje się wyższą wartością dodaną, co sprzyja jej eksportowi do UE. Jednocześnie tworzą się pewne bariery handlowe, takie jak ograniczenie, także z polskiej strony, liczby zezwoleń przewozowych dla firm transportowych. Liczę na to, że znajdziemy rozwiązania dla tych kwestii. Mam nadzieję, że odnowienie umowy, o której obecnie rozmawiamy, poszerzy nasz dostęp do rynku unijnego i zminimalizuje bariery handlowe. Zrobiliśmy duży postęp w harmonizacji ustawodawstwa. Zbliżenie 45 proc. ukraińskiego prawa do unijnego – a tak to obecnie oceniamy – to kolosalny sukces. Teraz trzeba się skoncentrować na dalszej integracji, np. energetycznej. Polska zawsze była w tej sferze naszym sprawdzonym sojusznikiem. Przyłączenie Ukrainy do europejskiej sieci operatorów sieci energetycznych włączy nas fizycznie do rynku energii elektrycznej.
Równolegle w Warszawie gości sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Presja na to, byście przekazali Donaldowi Trumpowi haki na syna jego wyborczego konkurenta Joego Bidena, wciąż trwa?
Nasz obecny poziom współpracy z USA – dwustronnej i w ramach forów międzynarodowych – oraz wsparcie polityczne i wojskowe udzielane Ukrainie świadczy raczej o partnerstwie.
Amerykanie byli też zainteresowani, by Ukraińcy nie sprzedali Chińczykom zakładów Motor Sicz. Jak wygląda dziś sytuacja?
Jestem szefową komisji gospodarczej Ukraina–Chiny, więc ta sprawa była niejednokrotnie poruszana w mojej obecności. Motor Sicz to spółka prywatna, więc państwo ma ograniczone możliwości wpływu. Rozumiemy pewne zaniepokojenie strony amerykańskiej. Komitet Antymonopolowy Ukrainy prowadzi postępowanie, z kolei w parlamencie właśnie zarejestrowano projekt ustawy o screeningu przemysłowym, dający państwu instrumenty do działania, gdy inwestycje w pewną branżę rodzą zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Po uchwaleniu tej ustawy ta sytuacja także będzie pod nią podpadać.