Od poniedziałku Paryż, podobnie jak 1,4 tys. francuskich gmin, wprowadził obowiązek noszenia maseczek na wolnym powietrzu w 100 miejscach, gdzie jest najwięcej pieszych – na ulicach handlowych oraz w strefach turystycznych i wypoczynkowych.

Nakaz wprowadzono na miesiąc, z możliwością odnawiania go na taki sam okres. Od zakończenia izolacji sanitarnej 11 maja maseczki we Francji są obowiązkowe w zamkniętej przestrzeni publicznej – w sklepach, kinach, salach widowiskowych i – bardziej teoretycznie niż praktycznie – w kawiarniach i restauracjach.

Sto ulic to nie tak wiele, gdyż stolica Francji liczy ich prawie 6,5 tys. (wraz z placami). Mimo informacji w mediach, wielu turystów i paryżan zrozumiało jednak, że obowiązek rozciąga się na całe miasto. Nie licząc tych, którzy nie zauważyli nowych przepisów.

Zapewne licząc się z tym, zastępczyni mer Paryża Audrey Pulvar ogłosiła, że przez pierwsze dni stróże porządku nie będą wypisywać mandatów, a jedynie tłumaczyć, że maseczka jest konieczną ochroną przeciw wciąż krążącemu wirusowi.

W rozmowie z PAP potwierdził to Stephane, inspektor straży miejskiej, patrolujący z kolegami wybrzeże Bassin de la Vilette, gdzie rozłożyła się na lato impreza Paris-Plage (Paryż-plaża). Postawiono leżaki, urządzenia sportowe i otwarto sezonowe kawiarnie oraz wydzielono na kanale kąpieliska dla dzieci.

Choć cały teren objęty jest obowiązkiem noszenia maseczki, Stephane przyznał, że „mało kto ją tutaj założył”. Jak mówi, „ludzie usprawiedliwiają się niewiedzą, inni zasłaniają się upałem”. W Paryżu było w poniedziałek po południu 33 stopnie Celsjusza, ale jako temperaturę odczuwalną, Meteo-France ogłosiło 36 stopni.

Pracująca dla Paris-Plage studentka Rachel, zauważyła, że „choć dużo się o tym mówiło, wielu ludzi naprawdę nie wie o nakazie. A ci, którzy coś wiedzą, nie wiedzą, w jakich miejscach trzeba zakładać maseczkę. To bardziej skomplikowane i informacja nie jest naprawdę przejrzysta”.

Zgadza się z tą oceną 40-letni inżynier Jean-Paul – „wbrew temu, co obiecywała pani Pulvar, bardzo trudno jest się zorientować, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy strefa obowiązkowej maseczki. Oznaczenia miały być wszędzie, ale żadnego nie udało mi się zauważyć”.

Dwójka młodych hiszpańskich turystów Judith i Allejandro, która wyróżniała się maseczkami na twarzach, założyła je w przekonaniu, że obowiązują w całym Paryżu.

W poniedziałkowe popołudnie na ulicy Belleville, na pograniczu XIX i XX dzielnicy niewielu było przechodniów, jak i otwartych sklepów. Z powodu wakacji i dnia tygodnia – we Francji wielu handlowców nie pracuje w poniedziałki, odbijając sobie w ten sposób pracującą sobotę. Jeszcze mniej było osób w maseczkach.

Wracająca z pracy, młoda adwokatka Julie, powiedziała PAP, że już w sobotę przeczytała o obowiązku noszenia maseczki na tej ulicy; dlatego nosi ją, choć mało jest ludzi. „Już przedtem jednak zakładałam, gdy na ulicy robiło się gęściej" - wyjasniła.

„Gęściej czy rzadziej, za kilka dni wystawiać będziemy mandaty na 135 euro” – zapewnił PAP policjant przechadzający się ulicą Belleville.