Ponad 110 osób odniosło obrażenia, a 32 zostało hospitalizowanych w wyniku starć demonstrantów z siłami bezpieczeństwa - podał w sobotę Libański Czerwony Krzyż. Policja użyła wobec protestujących gumowych kul; według Al-Dżaziry użyto również ostrej amunicji.

Podczas protestów demonstranci próbowali sforsować barykadę blokującą przejście do budynku parlamentu, wtargnęli do gmachu i zapowiedzieli okupację gmachu MSZ, a także przeprowadzili szturm na gmach ministerstwa gospodarki.

Premier Libanu Hasan Diab stwierdził w przemówieniu w sobotę, że Liban potrzebuje "nowego parlamentu i nowych elit". Zapowiedział, że w poniedziałek zaproponuje wcześniejsze wybory w kraju. Zapewnił, że wszyscy, którzy przyczynili się do wybuchu w Bejrucie, zostaną ukarani.

"Wzywam wszystkie partie, aby nie przeszkadzały w odbudowie kraju" - stwierdził Diab, dodając, że solidaryzuje się z protestującymi w Bejrucie i podziela ich pragnienie zmiany.

Odnosząc się do wtorkowej katastrofy w Bejrucie, premier ocenił, że do tragedii doprowadziła korupcja i niekompetencja.

Libański policjant zginął podczas starć z demonstrantami protestującymi w Bejrucie przeciwko władzom kraju - podał rzecznik służby. Policja potwierdziła również użycie ostrej amunicji wobec protestujących.

Materiały telewizji z protestów ukazują dziesiątki osób z ranami postrzałowymi.