Politycy opozycji stoją po stronie bandytyzmu, a obrona bandytyzmu jest rzeczą niesłychaną; wzywam ich do tego, by przeprosili funkcjonariuszy służb, a przede wszystkim człowieka, który został zaatakowany - mówił o sprawie aresztowanego w piątek Michała Sz. szef MS Zbigniew Ziobro.

Minister podkreślał przy tym, że policja działała w tej sprawie profesjonalnie, a zażalenie złożone przez prokuraturę na zastosowany wcześniej środek zapobiegawczy wynikało z obawy matactwa.

Według prokuratury, Michał Sz. - przedstawiający się jako Małgorzata Sz. "Margot" - podejrzany jest o dokonanie czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro-life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji. Chodzi o zdarzenia z 27 czerwca tego roku. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd zastosował wobec niego w piątek dwumiesięczny areszt tymczasowy, uwzględniając zażalenie prokuratora.

Na sobotniej konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odtworzył film, na którym nagrano całe zajście. Zdaniem ministra, taki czyn "w sposób naturalny u każdego przyzwoitego człowieka winien budzić odruch potępienia". "Organy ścigania zrobiły to, co do nich należy, to, co polskie prawo w takim wypadku nakazuje. Podjęły postępowanie, ustaliły sprawców i doprowadziły do zatrzymań, zostały skierowane wnioski o tymczasowe aresztowanie i niezawisły sąd tymczasowe aresztowanie zastosował" - wymieniał minister.

Jak dodał, następnie okazało się, że "politycy opozycji nie stoją po stronie prawa, nie stoją po stronie niezawisłych sądów, nie stoją po stronie napadniętego, bezbronnego człowieka". "Stoją po stronie bandytyzmu i chuligaństwa i domagają się tolerancji, zrozumienia, akceptacji i pewnie w finale uniewinnienia jednego ze sprawców tego kryminalnego czynu" - mówił minister. Jego zdaniem, to rzecz "absolutnie niesłychana". "Nie sądziłem, że dojdzie do takich czasów w Polsce, żeby politycy opozycji nie wstydzili się mówić takich słów, jakie mówią, kierować zarzutów pod adresem nie tylko policji, nie tylko prokuratury, ale nawet tych sądów, które całkiem niedawno wychwalali pod niebiosa, mówiąc o niezawisłych sądach" - powiedział.

Zdaniem Ziobry, w tym przypadku nikt nie powinien mieć wątpliwości, kto był sprawcą, a kto ofiarą. "To jest bandytyzm, a obrona bandytyzmu przez polityków jest rzeczą niesłychaną i wzywam ich do tego, aby przeprosili funkcjonariuszy policji, prokuratury, sądów i przeprosili przede wszystkim człowieka, który został napadnięty i przeprosili tych ludzi, którzy z boku to wszystko widzieli i byli przerażeni tym, co się dzieje w środku Warszawy" - powiedział minister.

Minister podkreślał ponadto, że policja działała w tej sprawie profesjonalnie. "Czy państwo ma w takich wypadkach pozostawać bierne, przyglądać się i pozwalać na tego rodzaju bandyckie napaści, chuligańskie czyny i używanie przemocy? Jeżeli tak, to możemy sobie wyobrazić, że jutro będzie napaść jeszcze bardziej gwałtowna i brutalna, a nóż, który posłużył do cięcia samochodu i opon, posłuży do tego, by ciąć ludzi, z tego powodu tylko, że nie podobają się ich poglądy" – mówił Zbigniew Ziobro.

"Tu mamy do czynienia z przestępstwem, z kryminalnym, z zuchwałym chuligańskim zachowaniem. Jakiekolwiek byłyby pobudki tego zachowania, to zasługuje ono na zdecydowaną reakcję ze strony państwa i państwo reaguje właściwie" – dodał. Minister podziękował policjantom, którzy "wykonywali zadanie zlecone przez sąd, wykonywali obowiązujące ich prawo i zostali napadnięci, byli przedmiotem szykan, wyzwisk i brutalnej napaści". "Dziękuję, że działali profesjonalnie" - dodał.

Pytany o przesłanki, którymi kierowała się prokuratura, składając zażalenie do sądu na wcześniejszy środek zapobiegawczy, Ziobro odparł, że te przesłanki wyraźnie wskazuje Kodeks postępowania karnego.

"Jest wśród nich obawa matactwa. Jeśli mamy do czynienia z działaniem w grupie sprawców, którzy dopuszczają się przestępstwa, jeżeli sprawcy nie przyznają się do stawianych im zarzutów (…), to zawsze prokurator musi wziąć pod uwagę okoliczności zdarzenia, materiał i ocenić, czy taka przesłanka związana z matactwem jest realnym i rzeczywistym powodem do wystąpienia z wnioskiem o areszt" - mówił minister. Jak podkreślił, tak to ocenił prokurator, a ocenę prokuratora podzielił sąd.

W połowie lipca zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. W piątek, uwzględniając zażalenie prokuratury, sąd zastosował dwumiesięczny areszt tymczasowy.

W związku tą decyzją tego samego dnia po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją - zaatakowany został m.in radiowóz. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. W sprawie zatrzymanych interweniowali na komisariatach policji posłowie KO oraz Lewicy. Zdaniem posłanki KO Klaudii Jachiry akcja policji "nie miała nic wspólnego z państwem prawa". "To była łapanka" - stwierdziła Jachira.

Rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak w rozmowie z PAP podkreślił, że zatrzymanie Michała Sz. związane było z przestępstwem. "Ta czynność musiała być przez nas zrealizowana" – poinformował. Jednocześnie zdaniem rzecznika KSP "część osób z autorytetem", wśród których są politycy, próbuje sprowadzić działania policji do czegoś innego niż jedynie "reakcji na popełnione przestępstwo".

Działania z urzędu ws. piątkowych wydarzeń podjął RPO Adam Bodnar. Z kolei o natychmiastowe uwolnienie "Margot" zaapelowała w sobotę komisarz ds. praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović.