Na podpisanie umowy o polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej 15 sierpnia prawdopodobnie przyjedzie sekretarz stanu USA.
Planowo podpisanie dokumentu, o którym ostatnio głośno, ma się odbyć w Święto Wojska Polskiego i 100. rocznicę Cudu nad Wisłą. Z polskiej strony podpis złożyć ma minister obrony Mariusz Błaszczak. Umowa o wzmocnionej współpracy obronnej (Enhanced Defence Cooperation Agreement) reguluje zasady, na jakich w Polsce będą stacjonować amerykańscy żołnierze. – Potwierdzamy decyzję o utworzeniu w Polsce wysuniętego dowództwa V Korpusu. Wojska USA w Polsce będą na trwałe, a obecność tego dowództwa jest namacalnym dowodem polityki obu prezydentów – mówił wczoraj Błaszczak podczas pikniku wojskowego przy kopcu Kościuszki w Krakowie. Tak jak już informowaliśmy na łamach DGP, dowództwo prawdopodobnie znajdzie się w Poznaniu. Umowa przewiduje także przyjazd dodatkowego tysiąca żołnierzy amerykańskich; w sumie ma ich być w Polsce ok. 5,5 tys. Z naszego punktu widzenia zrobiliśmy także krok do przodu w warstwie semantycznej – teraz obecność ma być „trwała”, a nie „rotacyjna”, co, biorąc pod uwagę globalną tendencję USA do ograniczania stałych baz, można uznać za pewien sukces polskich negocjatorów.
Planowany przyjazd Mike`a Pompeo, polityka odpowiedzialnego za politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych, ma zademonstrować, że jest to wydarzenie istotne dla obu krajów. Symbolikę podkreślać ma to, że uroczystość odbędzie się w 100. rocznicą pokonania bolszewików. Utworzenie elementu dowództwa, o którym mówił polski minister obrony, ma się wydarzyć w ciągu najbliższych tygodni – już w październiku może trafić do Polski ok. 200 żołnierzy. Główną motywacją tak szybkiego ruchu jest zapewne kampania prezydencka za Atlantykiem.
Umowa w całości ma zostać ujawniona już po podpisaniu, wtedy również trafi do głosowania w Sejmie, który będzie musiał ją zaakceptować. Później ratyfikuje ją prezydent. Według informacji DGP w warstwie prawnej nie różni się ona specjalnie od podobnych umów, które zawierali wcześniej inni sojusznicy USA. W warstwie finansowej jest prawdopodobnie nieco gorzej, co wynika z kursu, który w ostatnich latach przybrała administracja amerykańska.
Obecnie w Polsce stacjonuje ok. 4,5 tys. żołnierzy amerykańskich. Trzon tych sił to Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa, która ma dowództwo w Żaganiu, a komponenty w Skwierzynie, Świętoszowie, Bolesławcu i Toruniu. W Powidzu stacjonuje z kolei brygada lotnictwa bojowego, która dysponuje m.in. śmigłowcami AH-64 Apache, a w Łasku jest komponent lotniczy, w ramach którego trenują m.in. samoloty F-16. Jedną z nielicznych jednostek amerykańskich, które stacjonują na wschód od Wisły, jest batalionowa grupa bojowa w Orzyszu, która stacjonuje tam w ramach wysuniętej obecności sojuszniczej wspólnie z Polakami, Chorwatami, Rumunami i Brytyjczykami.
W przeciągającej się już o kilkadziesiąt miesięcy budowie znajduje się baza dla jednostki przeciwrakietowej w Redzikowie. Choć była to tak naprawdę pierwsza poważna jednostka, którą Amerykanie zaczęli tworzyć w Polsce, to wciąż nie jest w pełni operacyjna.