Do przyjęcia jasnego stanowiska w sprawie tzw konwencji stambulskiej - wezwał w poniedziałek w imieniu Konfederacji jeden z jej liderów Krzysztof Bosak. Dodał przy tym, że w przeszłości politycy PiS jednoznacznie wypowiadali się w kwestii tej konwencji i przytoczył ich krytyczne wypowiedzi.

"W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się od pani minister (rodziny, pracy, polityki społecznej, Marleny) Maląg, że Polska szykuje się do wypowiedzenia konwencji stambulskiej. Dziś mamy nieoficjalne dementi mówiące, iż pani minister pomyliła przekazy, sądziła, że polityką rządu jest to co forsuje w ramach obozu rządzącego środowisko Zbigniewa Ziobry, a tak naprawdę rząd nie ma w tej sprawie jasnego stanowiska" - powiedział Bosak na konferencji prasowej.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował w sobotę, że do resortu rodziny zostanie w poniedziałek złożony wniosek o podjęcie formalnych prac nad wypowiedzeniem tzw. konwencji stambulskiej.

Bosak powiedział, że przedstawiciele Konfederacji chcą zachęcić rząd do "jak najpilniejszego" wypracowania stanowiska ws konwencji stambulskiej. W tym kontekście stwierdził, że politycy PiS w przeszłości jednoznacznie wypowiadali się w tej kwestii. "Jarosław Kaczyński w grudniu 2014 powiedział: +jestem zdecydowanie przeciwko konwencji+. To słowa z czasów kiedy był w opozycji" - powiedział Bosak. Według niego, Andrzej Duda w marcu 2015 powiedział o konwencji, że to "akt prawny, który niesie w sobie wyjątkowe niebezpieczeństwo i wyjątkową perfidię".

Zdaniem Bosaka, gdyby konwencja dotyczyła "wyłącznie przemocy i rzeczywiście wobec kobiet, to pewnie tylu kontrowersji by nie było", ale - dodał - "w rzeczywistości jest to dokument mający mnóstwo ideologicznej treści".

Zaznaczył, że obowiązującymi językami przekazującymi treść konwencji są angielski i francuski, a polskie tłumaczenie ma charakter roboczy. Podał, że w tym polskim tłumaczeniu, którym zajmował się Sejm zezwalając na przyjęcie konwencji, 30 razy pada słowo "gender", które 25 razy przetłumaczone jest jako neutralnie brzmiące "płeć", a nie płeć społeczno-kulturowa.

Bosak dodał, że w słowniczku konwencji "gender" wyjaśnione jest właśnie jako płeć społeczno-kulturowa, która oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje, za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn. Zaznaczył, że nie ma to odniesienia dla płci biologicznej.

Lider Konfederacji powiedział, że to całkowicie zmienia obraz tej konwencji, która - jak mówił - zobowiązuje państwo polskie m.in. by wprowadzić na wszystkich etapach kształcenia do programów nauczania, dostosowane do etapu rozwoju uczniów treści dotyczące równości kobiet i mężczyzn i niestereotypowych ról społeczno-kulturowych. "Czyli nic innego, czego oczekuje środowisko LGBT" - powiedział.

Według Bosaka konwencja zmusza polskie państwo do brania strony osób transpłciowych, np. w sporcie "przeciw biologicznym kobietom startującym w zawodach", a ponadto konwencja jako przemoc uznaje każde zachowanie przeciw płci rozumianej jako "gender".

"Przy przemocy fizycznej, również psychicznej, nękaniu - pełna zgoda, trzeba reagować, ale nie ma zgody przy szerszym traktowaniu tego by przemocą była, jak chcą środowiska LGBT, feministyczne czy lewicowe, każdy rodzaj konserwatywnego zachowania w odniesieniu do podziału ról płciowych w kulturze" - mówił Bosak. Wskazywał też na brak różnych sytuacji w tej konwencji, m.in. dotyczących przemocy domowej wobec mężczyzn.

Boska zapowiedział, że Konfederacja będzie wnosić o pociągniecie do odpowiedzialności urzędników tłumaczących tekst konwencji.

Minister sprawiedliwości zapowiadając w sobotę wniosek dotyczący tzw. konwencji stambulskiej stwierdził, że znajdują się w niej zapisy "o charakterze ideologicznym", z którymi jego resort się nie zgadza oraz, że w dokumencie nie ma żadnych rozwiązań w zakresie ochrony kobiet przed przemocą, których Polska by nie spełniała, a w niektórych obszarach polskie standardy są wyższe niż te przewidziane przez konwencję.

Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r.

Szef KPRM Michał Dworczyk powiedział w poniedziałek, że nie ma "oficjalnej, jednoznacznej decyzji, jeśli chodzi o konwencję stambulską". "Wiele osób zwraca uwagę rzeczywiście na taki problem dotyczący konwencji, że w absolutnie słusznej sprawie, jaką jest obrona praw kobiet, są przemycane pewne ideologiczne zapisy" - stwierdził w Polsat News. Dodał też, że "Polska jest krajem, który - w porównaniu z innymi krajami europejskimi - ma bardzo dobrze funkcjonujące prawo chroniące kobiety".

Pytany, co dalej stanie się z wnioskiem, którego złożenie zapowiedział Ziobro, Dworczyk odpowiedział, że "będzie na pewno przedmiotem dyskusji wewnątrz rządu". "Jeżeli ten wniosek zostanie złożony w trybie formalnym - to zostanie mu nadany formalny bieg" - zaznaczył