Minister zasobów wodnych Etiopii Bekele Sileshi zaprzeczył w środę doniesieniom, że rząd tego kraju rozpoczął napełnianie zbiornika przy tamie na Błękitnym Nilu, która według Egiptu i Sudanu może zagrozić ich swobodnemu dostępowi do źródeł wody pitnej.

Wcześniej tego dnia sam Sileshi potwierdził etiopskiemu nadawcy publicznemu, że zdjęcia satelitarne z ostatnich dni pokazują zbiornik zapory wypełniający się wodą, "co jest możliwe jeszcze przed ukończeniem budowy tamy". Jednak później tłumaczył agencji AP oraz na Twitterze, że kumulowanie się wody było rezultatem ulewnych deszczy.

We wtorek analityk z Międzynarodowej Grupy Kryzysowej (ICC) William Davison ocenił dla AP, że zdjęcia zrobione 9 lipca przez satelitę Europejskiej Agencji Kosmicznej prawdopodobnie pokazują "naturalne gromadzenie się wody za tamą".

Tymczasem ministerstwo irygacji sąsiadującego z Etiopią Sudanu wydało w środę oświadczenie, że poziom wody na stacji Al-Dajem na Niebieskim Nilu wykazał spadek o 90 mln metrów sześciennych na dzień, "co potwierdza zamknięcie bram tamy".

Również egipskie ministerstwa spraw zagranicznych zażądało "oficjalnego wyjaśnienia" ze strony Etiopii.

Ostatnia runda rozmów Etiopii z Egiptem i Sudanem w sprawie wartej 4,6 mld dolarów Wielkiej Tamy Etiopskiego Odrodzenia zakończyła się niepowodzeniem na początku tego tygodnia.

Etiopia zapowiedziała, że zacznie napełniać zbiornik zapory w tym miesiącu, nawet bez porozumienia z obu krajami, ponieważ pora deszczowa zaleje Błękitny Nil. Stworzenie zalewu jest ostatnim krokiem przed uruchomieniem elektrowni o mocy 6450 MW, która ma być szansą na pomyślny rozwój kraju. Addis Abeba wierzy bowiem, że stanie się energetyczną potęgą, która w przyszłości będzie sprzedawać z zyskiem prąd całej Afryce.

Jednak położony w dole rzeki Egipt, którego rolnictwo i wciąż rosnącą populacja 100 mln mieszkańców zależą od Nilu, twierdzi, że tama stanowi dla niego śmiertelne zagrożenie.

Według sudańskiego ministra irygacji Jasera Abbasa najważniejsze są pytania o to, ile wody Etiopia wypuści do rzeki, jeśli dojdzie do wieloletniej suszy i jak kraje rozwiążą wszelkie przyszłe spory.

Zapełnianie tamy prawdopodobnie wywoła gwałtowne protesty w Egipcie - twierdzi agencja Reutera, która nadal informuje, że Etiopia zaczęła napełniać zbiornik. (PAP)

baj/ kar/