Dziś tylko presja czasu powoduje, że mamy trochę większe nadzieje na porozumienie - tak podczas posiedzenia komisji ds. UE minister ds. europejskich Konrad Szymański odniósł się do najbliższego szczytu UE. Akcentował, że Polska będzie należała do największych beneficjentów budżetu i funduszu odbudowy po kryzysie.

W piątek w Brukseli unijni liderzy spotkają się ponownie, aby dyskutować na temat Wieloletni Ram Finansowych na lata 2021-2027 oraz odpowiedzi Wspólnoty na kryzys spowodowany pandemią koronawirusa. Zgodnie z najnowszą propozycją szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela na odbudowę po koronawirusie ma zostać przeznaczone 750 mld euro, a unijny budżet na lata 2021-2027 ma wynieść 1,074 bln euro. Fundusz odbudowy po kryzysie ma być finansowany 250 mld euro z pożyczek oraz 500 mld euro z grantów. Wśród źródeł finansowania budżetu mają się z kolei znaleźć - według propozycji Michela - m.in. opłata od plastiku, graniczna opłata węglowa i podatek cyfrowy.

Najbliższy dwudniowy szczyt, który rozpocznie się w piątek będzie pierwszym fizycznym spotkaniem szefów państw i rządów UE od czasu pandemii koronawirusa.

Minister ds. europejskich Konrad Szymański podkreślał podczas wtorkowego posiedzenia komisji, że zarówno unijny budżet, jak i instrument odbudowy będą przedmiotem tej samej decyzji unijnych liderów. Kluczowa zdaniem Szymańskiego może okazać się w negocjacjach relacja między środkami własnymi a podwyższeniu zdolności pożyczkowych do sfinansowania funduszu odbudowy.

Szymański przypominał, że Polska zwracała od wybuchu pandemii uwagę na konieczność uwzględnienia skali funduszu odbudowy do kryzysu, jak i wysokość pożyczek do jego sfinansowania. Zdaniem ministra ds. europejskich kraje południa, które najmocniej zostały dotknięte pandemią będą mogły mieć problem na sfinansowanie pożyczek ze względu na to, że nie wyszły z ograniczeń wywołanych kryzysem zadłużeniowym strefy euro.

"UE powinna przy tej okazji zwracać uwagę na budowanie odporności na przyszłe kryzys" - podkreślił Szymański.

W kontekście pożyczek minister ds. europejskich akcentował konieczność odłożenia ich spłaty w czasie i przypomniał propozycję KE, aby spłaty były rozciągnięte na lata 2028-2058.

"Ewentualne skoncentrowanie tej spłaty bardzo szybko, w znacznie krótszym czasie, mogłoby spowodować niekorzystny nacisk na Wieloletnie Ramy Finansowe, zwłaszcza, że planujemy instrument na długie lata i nie chcemy by przynosiło to trwałą zmianę w finansowaniu polityki spójności i polityki rolnej" - mówił.

Jego zdaniem obecna propozycja szefa RE sytuuje Polskę jako beneficjenta środków UE powyżej europejskiej przeciętnej, a klucz alokacji tych środków jest dla Polski korzystny.

Minister podkreślał również, że fundusz odbudowy jest propozycją jednorazową związaną z nadzwyczajną potrzebą wywołaną kryzysem i jako taki powinien być traktowany. W podobnych sytuacjach - według Szymańskiego - należałoby opracowywać nowe instrumenty od podstaw.

Podtrzymywał również konsekwentnie podnoszoną przez Polskę kwestię utrzymania tradycyjnych polityk traktatowych, w tym Wspólnej Polityki Rolnej i polityki spójności, która - zdaniem Szymańskiego - sprawdziła się jako elastyczny instrument szybkiego reagowania na kryzys.

Jednocześnie ocenił, że w obecnej propozycji szefa RE Polska nie widzi "właściwego poziomu równowagi" między politykami traktatowymi a nowymi celami UE.

"Rząd nie sprzeciwia się tym nowym celom, w tym większemu zaangażowaniu w migrację czy bezpieczeństwo, ale od początku dyskusji zwracamy uwagę, że jeśli ktoś przedstawia nowe cele musi przedstawić nowe źródła finansowania" - mówił Szymański, dodając, że nie znajduje to odzwierciedlenia w aktualnej propozycji Michela.

Szymański podkreślał, że zgodnie z opinią polskiego rządu należałoby dodatkowo wzmocnić zasoby własne, których niedostatek jest źródłem ograniczenia politycznego i obecnego klinczu negocjacyjnego.

Minister oceniał, że największych cięć i ograniczenia finansowania z zasobów własnych domagają się często najbogatsze państwa, co - jego zdaniem - ogranicza projekt europejski.

"Ograniczenie finansowania UE z całą pewnością jej nie wzmacnia" - mówił Szymański.

Wśród polskich propozycji przed szczytem wymienił m.in. wyeliminowanie rabatów, które - jak dodawał - sprzyjają najbogatszym państwom oraz budowa "prawdziwych zasobów własnych UE", w tym zbudowanie systemu finansowania w większym stopniu niezależnego od składki narodowej. Taka propozycja - zdaniem Szymańskiego - nie oznaczałaby federalizacji UE z uwagi na pobieranie podatków przez krajowe administracje, ale dałaby szanse, aby kolejne negocjacje WRF "nie prowadziły do kryzysów politycznych", jak ma to miejsce obecnie.

"Dzisiaj tylko presja czasu powoduje, że mamy odrobinę inną sytuację i trochę większe nadzieje na porozumienie" - tak minister ds. europejskich oceniał szanse na doprowadzenie negocjacji do końca w najbliższy weekend.

W opinii Szymańskiego nowe źródła własne UE nie mogą mieć charakteru regresywnego dla poszczególnych państw. Z tego względu - jak dodawał - Polska była zdecydowanie przeciwna finansowania zasobów własnych UE ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2, a obecnie jest przeciwna opłacie od plastiku, który nie został poddany recyklingowi. Oba te źródła według ministra powodują wzrost opłat dla biedniejszych państw.

"Państwa członkowskie rozumieją coraz lepiej, że każda forma podatku nie może przynosić regresywności, czyli sytuacji, w której bogatsze państwa płacą mniej, a biedniejsze więcej w relacji do dochodu narodowego brutto" - powiedział Szymański.

Akcentował natomiast inne możliwości zwiększenia zasobów własnych, w tym podatek cyfrowy.

"Polska aktywnie uczestniczyła w dyskusji o zasobach własnych, zwracając uwagę, że to mogłoby rozwiązać wiele problemów UE, popierając dalsze prace nad podatkiem cyfrowym, podatkiem od zysku firm ponadnarodowych na rynku wspólnotowym, graniczną opłatą węglową dla krajów trzecich" - zaznaczył minister.

Zdaniem Szymańskiego KE powinna zrobić więcej w sprawie podatku od transakcji finansowych, a UE koncentrować się na wpływach, które będą ograniczały składkę narodową i nie będą ciężaru finansowania budżetu na państwa członkowskie.

"Dzisiaj widać wyraźnie, że Polska będzie należała do głównych beneficjentów tak WRF, jak i europejskiego instrumentu odbudowy. To sytuacja korzystna, natomiast jest jeszcze bardzo wiele elementów szczegółowych, które wymagają ostatecznego ustalenia, potwierdzenia. Jesteśmy wciąż przed decyzją i ta decyzja pozostaje dziś wciąż trudna" - podsumowywał Szymański.

Projekt szefa RE Charlesa Michela przedstawiony w piątek jest - w ogólnych założeniach - bardzo podobny do wstępnej propozycji KE z końca maja. W porównaniu do niej tylko nieznacznie zmniejszony ma być budżet - z 1,1 bln euro do 1,074 bln euro. Zgodnie z jego propozycją 70 proc. z funduszu odbudowy ma zostać rozdzielonych w latach 2021-2022 na bazie danych, dotyczących bezrobocia i PKB z lat 2015-2019. 30 proc. miałoby się opierać o kryzysowe dane z 2020 i 2021 r. Środki byłby przydzielane (co nie znaczy, że wydawane) w 2023 r. Cała pula na odbudowę miałaby być wypłacona do końca 2026 r.

Michel - co stoi w kontrze m.in. do argumentów polskiego rządu - chce utrzymania rabatów od składek Danii, Niemiec, Holandii, Austrii i Szwecji. To te państwa najmocniej optują za większymi cięciami i oszczędnym budżetem. W propozycji KE z maja rabaty miały zniknąć po brexicie.

Szef RE zaproponował również nowe zasoby własnych, w tym opłatę od plastiku, graniczną opłatę węglową i podatek cyfrowy. Nowe źródła finansowania WRF miałyby - zdaniem Michela - pojawić się w 2021 r. Spodziewany wpływy z opłaty z odpadów plastikowych są szacowane na ok. 3 mld euro rocznie. Szef RE chce także, aby to KE zaproponowała nową koncepcję zmian w Europejskim Systemie Handlu Emisjami (ETS). Michel w piątkowej propozycji podtrzymał również propozycję mechanizmu powiązania środków unijnych z praworządnością. Ta ostatnia propozycja została jednak złagodzona w stosunku do propozycji KE z maja, bo zakłada, że do decyzji o ewentualnych sankcjach potrzebne będzie zabranie większości kwalifikowanej państw członkowskich.

Wśród nowych propozycji Michela pojawił się również wynoszący 5 mld euro fundusz rezerwowy na wypadek braku porozumienia o zasadach handlu z Wielką Brytanią oraz stworzenie zasady, aby do środków liczącego 40 mld euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji mają mieć dostęp tylko te kraje, które zobowiążą się do celu neutralności klimatycznej do 2050 r. Polska jako jedyny kraj UE na razie tego nie zrobiła. (PAP)

autor: Mateusz Roszak