Słowacy żyją aferą związaną ze splagiatowaniem pracy magisterskiej przez przewodniczącego parlamentu Borisa Kollára. Prezes konserwatywnej partii Jesteśmy Rodziną (SR) jest obwiniany o to samo, co jego poprzednik na stanowisku spikera Rady Narodowej Andrej Danko. Jutro Słowacy wyjdą na protest z żądaniem dymisji Kollára.
Polityk uzyskał tytuł magistra w 2015 r. w prywatnej szkole wyższej w Skalicy, którą kontroluje jego przyjaciel, wpływowy biznesmen Ivan Kmotrík. Plagiat ujawnił opozycyjny polityk Miroslav Beblavý. Jego słowom przyjrzał się „Denník N” i udowodnił, że Kollár skopiował znaczną część pracy z publikacji swojego promotora Jozefa Minďaša. Sam zainteresowany, któremu w maju urodziło się 11. dziecko (z 10. kolejną partnerką), nie wypiera się plagiatu, ale nie chce rezygnować, a w zamian obiecuje, że nie będzie używał tytułu magistra.
Do sprawy odniósł się Igor Matovič, szef rządu działającego od trzech miesięcy. Premier nie wezwał Kollára do dymisji, by nie zagrozić stabilności czteropartyjnej koalicji. SR jest drugą co do wielkości partią w układzie rządzącym. – Jesteśmy u progu kryzysu gospodarczego. Skupmy się na ważniejszych sprawach, a potem wróćmy do tej. Kraj potrzebuje fundamentalnych zmian, które wymagają większości konstytucyjnej – tłumaczył Matovič.
Rezygnacja Kollára i możliwe wyjście SR z koalicji pozbawiłoby gabinet większości konstytucyjnej, jednak zwykła większość zostałaby utrzymana. Trzy pozostałe partie mają 78 posłów w 150-osobowej Radzie Narodowej. Richard Sulík ze współrządzącej Wolności i Solidarności (SaS) powiedział, że „koalicja przetrwa i nadal będzie rządzić, nawet jeśli Boris Kollár zostanie odwołany” i tylko najmniejsza koalicyjna partia O Ludzi zapowiedziała, że nie ma zamiaru tolerować takich praktyk, ale dodała, że możliwym rozwiązaniem byłyby przeprosiny i… napisanie przez Kollára nowej pracy magisterskiej.
Urząd przewodniczącego Rady Narodowej jest naznaczony piętnem plagiatu. Identyczne problemy miał poprzednik Kollára Andrej Danko, który w ten sposób zdobył tytuł doktora nauk prawnych na uniwersytecie w Bańskiej Bystrzycy. Gdy w 2018 r. sprawa wyszła na jaw, Danko próbował nie dopuścić zainteresowanych do egzemplarza swojej pracy w uniwersyteckiej bibliotece. Kollár, wówczas polityk opozycji, podpisał się pod wnioskiem o jego odwołanie. Jak napisano w oświadczeniu, plagiator nie powinien być drugą osobą w państwie, ponieważ hańbi zarówno parlament, jak i szkolnictwo wyższe.
Także Matovič, również znajdujący się wtedy w opozycji, żądał przykładnej kary w postaci dymisji. – Złodziej to nie tylko ktoś, kto kradnie filiżankę, samochód czy portfel, ale również człowiek, który kradnie czyjąś własność intelektualną. Skoro Andrej Danko skopiował pięć książek i przedstawił ich fragmenty jako swoje, po prostu ukradł własność intelektualną. W efekcie Danko jest zwykłym złodziejem i plagiatorem – tłumaczył Matovič.
Dziś polityk tłumaczy, że sprawy Kollára i Danki są nieporównywalne, bo – jego zdaniem – Danko splagiatował całość pracy, a Kollár tylko jedną czwartą, choć według czeskiego programu antyplagiatowego to nieprawda, bo podejrzane fragmenty stanowią ponad połowę magisterki szefa parlamentu. – Wzywam pana Matoviča, aby pokazał, że nie jest już tylko krzykaczem z opozycji, ale liderem koalicji, który potrafi ją oczyścić – odpowiedziała Irena Bihariová, szefowa pozaparlamentarnej Postępowej Słowacji, z której wywodzi się obecna prezydent kraju.
Resort edukacji tymczasem zapowiedział przygotowanie i przeprowadzenie przez parlament do września nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, która będzie zawierała zaostrzone procedury antyplagiatowe. Przepisy mają też działać wstecz i nakazać sprawdzenie wszystkich prac magisterskich obronionych w okresie, który ma zostać uzgodniony w rozmowach między ministrami edukacji i sprawiedliwości. Każdy, kto uzyskał stopień naukowy nielegalnie, zostanie go pozbawiony. Te zapowiedzi nie złagodziły niezadowolenia części Słowaków, którzy na piątek zwołali protest na bratysławskim Námestie SNP. Będzie to pierwsza poważna demonstracja antyrządowa od wyborów 29 lutego, w których wyniku czteropartyjna koalicja na czele z partią Matoviča po ośmiu latach odsunęła od władzy partię Kierunek-Socjaldemokracja Roberta Ficy.