Sąd apelacyjny w Iranie skazał na pięć lat więzienia francusko-irańską antropolog Faribę Adelkhah pod zarzutem naruszenia bezpieczeństwa narodowego - podała we wtorek agencja Mizan. Tymczasem wyrok śmierci dostał irański dziennikarz za inspirowanie protestów z 2017 r.

Na początku czerwca Francja zażądała natychmiastowego uwolnienia badaczki, argumentując, że jej przetrzymywanie narusza zaufanie między dwoma krajami.

Iran odrzucił wezwanie, stwierdzając, że jest ono ingerowaniem w sprawy wewnętrzne Iranu; władze w Teheranie nie uznają podwójnego obywatelstwa.

Adelkhah przebywa w więzieniu od czerwca 2019 roku. O jej skazaniu przez sąd w Iranie na sześć lat poinformował w połowie maja jej adwokat. Wyraził wówczas przypuszczenie, że po odwołaniu wyrok może zostać zmniejszony do pięciu lat.

W styczniu br. wycofano się z postawionych jej wcześniej oskarżeń o szpiegostwo. W połowie lutego kobieta zakończyła strajk głodowy, który prowadziła od końca grudnia, by zaprotestować przeciwko swemu uwięzieniu.

Adelkhah, specjalistka od szyizmu, i socjolog Roland Marchal, który przybył do niej z prywatną wizytą, zostali aresztowani na lotnisku w Teheranie 5 czerwca 2019 roku. Oskarżono ich o spiskowanie przeciwko "bezpieczeństwu narodowemu" i "uprawianie propagandy" przeciwko irańskim władzom. Marchal ostał zwolniony z aresztu pod koniec marca br.

Tymczasem rzecznik irańskiego wymiaru sprawiedliwości Gholamhosejn Esmail poinformował we wtorek, że w Iranie skazano na śmierć dziennikarza Ruhollaha Zama, którego praca w internecie pomogła zainspirować protesty, do jakich doszło w 2017 r., przeciwko złej sytuacji gospodarczej w kraju. Nie wiadomo, kiedy wyrok wydano.

Na stronie internetowej AmadNews i kanale, które Zam stworzył w popularnym komunikatorze Telegram, były rozpowszechniane terminy protestów i "zawstydzające informacje oraz filmy na temat urzędników", które bezpośrednio rzuciły wyzwanie szyickiej teokracji - pisze agencja AP. Demonstracje te stanowiły największe wyzwanie dla Iranu od czasu protestów Zielonego Ruchu z 2009 r. i przygotowały grunt pod podobne masowe niepokoje w listopadzie ub. r.

Szczegóły dotyczące aresztowania Zama wciąż pozostają niejasne. Mimo że mieszkał na wygnaniu w Paryżu, jakoś wrócił do Iranu i został zatrzymany przez funkcjonariuszy wywiadu - podaje AP.

Protesty w 2017 roku zaczęły się po nagłym skoku cen żywności. Wielu obserwatorów irańskiej sceny politycznej uważa, że twardogłowi przeciwnicy relatywnie umiarkowanego prezydenta Iranu Hasana Rowhaniego zainicjowali pierwsze demonstracje w konserwatywnym mieście Meszhed na wschodzie kraju, usiłując skierować gniew ludzi przeciwko niemu. Ale w miarę jak protesty rozprzestrzeniały się na cały kraj, ludzie zwrócili się przeciwko całej klasie rządzącej. Podczas protestów z 2017 r. najprawdopodobniej ok. 5 tys. osób zostało zatrzymanych, a 25 zginęło - informuje AP.

Zam jest synem szyickiego duchownego Mohammada Alego Zama, reformisty, który na początku lat 80. zajmował rządowe stanowisko. Duchowny napisał list, opublikowany przez irańskie media w lipcu 2017 r., w którym zaznaczył, że nie popiera swojego syna w związku z doniesieniami na AmadNews ani wiadomościami na Telegramie.

Skazany może jeszcze odwołać się od wyroku.