Wejście do gry Rafała Trzaskowskiego zmniejsza szanse na „polskiego Zelenskiego”, czyli kandydata spoza dotychczasowych partii.
Sondaż United Surveys wskazuje, że nowy kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta ma szanse przejść do drugiej tury. Tam może liczyć na 40,5-proc. poparcie wobec 49 proc. dla Andrzeja Dudy. Mniej więcej co 10. ankietowany nie wie jeszcze, na kogo by zagłosował.
– Jak na początek kampanii, w pierwszych godzinach po ogłoszeniu kandydatury, to dobry wynik – ocenia Jan Grabiec z PO. – Nasi wyborcy byli dotąd zdemobilizowani, teraz to się zmieni wraz z kampanią Rafała Trzaskowskiego i mniejszym zagrożeniem epidemicznym. Wraz z wyższą frekwencją będzie rosło poparcie dla kandydatów opozycyjnych, a zwłaszcza dla Rafała Trzaskowskiego. Idziemy po to, by wygrać te wybory, odzyskać elektorat Koalicji Obywatelskiej, który w I turze wynosi ok. 30 proc., a potem w II turze zawalczyć o konsolidację całego elektoratu opozycji – mówi poseł Platformy.
– Jak już wszyscy wielokrotnie się przekonaliśmy, prawdziwe sondaże to te, które realizują się przy akcie wyboru dokonywanym przez obywateli. Emocje związane z sondażami zostawiamy innym, my skupiamy się na tym, co dla nas najważniejsze – na ciężkiej pracy dla Polski – podkreśla Anita Czerwińska, rzeczniczka PiS.
Jeden z polityków PiS mówi nam, że sztabowcy tego ugrupowania przyglądali się Trzaskowskiemu jako potencjalnemu kandydatowi PO już w styczniu. – Z naszego punktu widzenia to dobrze, kampania wraca na znane tory. Groźniejszy był Hołownia, bo miał być kimś w typie Zelenskiego więc trudniej go było atakować – mówi polityk PiS.
Wybory korespondencyjne popiera tylko 6 proc. pytanych
Aktor Wołodymyr Zełenski przed rokiem został prezydentem Ukrainy jako kandydat niewywodzący się z żadnej z dotychczasowych partii.
W sondażu zapytaliśmy także o to, w jakim trybie powinny odbyć się wybory prezydenckie. Formę wyłącznie korespondencyjną, czyli taką, jaką jeszcze niedawno forsowało PiS, popiera ok. 6 proc. badanych. Najwięcej wskazań ma wariant głosowania w lokalach wyborczych i tylko w wyjątkowych przypadkach korespondencyjnie. Niewiele mniej osób opowiada się za trybem mieszanym, jaki obecnie proponuje obóz rządzący (w lokalach wyborczych i korespondencyjnie dla wszystkich chętnych).
Na razie nie wiemy, ani jaka będzie ostateczna forma wyborów (mogą się pojawić poprawki Senatu do regulującej to ustawy, pytanie, czy przyjmie je Sejm), ani ich termin. Dla PiS priorytetem jest możliwie jak najszybsze doprowadzenie do elekcji, by ostateczne wyniki były przed końcem kadencji Andrzeja Dudy, czyli 6 sierpnia. Preferowaną przez polityków PiS datą jest 28 czerwca.
Wszyscy czekają na ogłoszenie przez marszałek Sejmu nowego kalendarza wyborczego, który określi nowe, skrócone terminy na dokonanie poszczególnych czynności wyborczych (m.in. na zarejestrowanie komitetu, zbiórkę podpisów). Sprawą żywotnie zainteresowani są politycy Koalicji Obywatelskiej, którzy chcą mieć możliwie dużo czasu na wypromowanie Rafała Trzaskowskiego. Ten zaś jako nowy kandydat, będzie musiał zebrać 100 tys. podpisów, a to może okazać się problematyczne, jeśli trzeba to będzie zrobić np. w 2–3 dni.
– Sama PO ma 30 tys. aktywnych członków, będziemy zbierać po rodzinach. Zakładamy, że zbieranie podpisów metodą rodzinno-towarzyską powinno przynieść efekt. Oczywiście wyjdziemy na zewnątrz, jeśli warunki pozwolą – zapewnia nas polityk PO. W partii słychać również głosy, że podpisy już są zbierane. To budziłoby jednak wątpliwości prawne.
Elżbieta Witek wstrzymuje się z publikacją nowego kalendarza wyborczego. Jak twierdzą nasi rozmówcy z PiS, najpewniej zrobi to, gdy będzie wiadomo, kiedy ustawa opuści Senat. Gdyby marszałek zrobiła to dziś, musiałaby sięgnąć po obowiązujące terminy kodeksowe, a to znacznie odsunęłoby termin wyborów w czasie.
Nasi rozmówcy z PiS nie ukrywają, że chodzi nie tylko o wybranie prezydenta przed końcem kadencji obecnie urzędującego. – Mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym minister Szumowski w związku z pandemią wydaje tak wyśrubowane zalecenia dotyczące sposobu zbierania podpisów i form agitacji, że Platforma nie będzie w stanie tego udźwignąć w tak krótkim czasie – przyznaje jeden z naszych rozmówców.