W ciągu minionej doby liczba zmarłych z powodu koronawirusa w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 1015 - wynika z bilansu ogłoszonego przez Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore. To najniższy 24-godzinny przyrost od miesiąca.

Od początku epidemii w USA odnotowano 68 689 zgonów osób, które zachorowały na Covid-19.

W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono do tej pory ponad 1 mln 180 tys. testów na obecność koronawirusa, które potwierdziły zakażenie. W ciągu doby liczba ta zwiększyła się o ok. 23 tys. Od kilku tygodni dobowy przyrost nowych wykrytych przypadków oscyluje w granicach od 20 do 30 tys.

Łącznie w USA wykonano ponad 7,2 mln testów. Z tej liczby ponad milion przypada na stan Nowy Jork, epicentrum epidemii. Na Covid-19 zmarło tu dotychczas 24 999 osób.

Najnowsze dobowe dane obejmują 24 godziny od godz. 2:30 czasu polskiego w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Zgodnie z nowymi szacunkami amerykańskiego rządu na początku czerwca na kororonawirusa dziennie umierać będzie 3 tys. Amerykanów. Dostęp do tych przewidywań uzyskały media w USA, m.in. dziennik "New York Times" i portal The Hill. Ta liczba znacznie przewyższa dotychczasowe rządowe prognozy.

"Nie mówimy nawet o drugiej fali, mówimy o pierwszej, która jeszcze się nie skończyła i staje się jeszcze gorsza" - przekazał The Hill anonimowo były pracownik resortu zdrowia i służb społecznych (HHS). Wielu ekspertów uważa, że jedną z przyczyn wzrostu dziennego bilansu ofiar śmiertelnych będzie stopniowe otwieranie gospodarki rozpoczęte lub planowane w ponad 30 amerykańskich stanach.

Swoje szacunki podniósł w poniedziałek niemal dwukrotnie University of Washington. Według modelu tej uczelni w Seattle do sierpnia w Stanach Zjednoczonych umrze blisko 135 tys. Amerykanów zakażonych SARS-CoV-2.

Z powodu koronawirusa śmierć może ponieść od 75,80 do nawet 100 tys. Amerykanów - ocenił w niedzielę prezydent USA Donald Trump. Wcześniejsze prezydent mówił o ok. 60-70 tys. ofiarach śmiertelnych epidemii.