Kanadyjski parlament zatwierdził w sobotę wart 73 mld dolarów kanadyjskich nowy pakiet pomocowy. Podczas debaty w Izbie Gmin parlamentarzyści pytali o wsparcie dla gospodarki po pandemii. Nie chcą jednak pomocy dla wielkich firm.

W Kanadzie w latach 2013-2017 w właśnie w małych i średnich firmach powstało ponad 85 proc. nowych miejsc pracy. Małych firm, zatrudniających od 1 do 99 osób, jest ponad 1,178 mln. Z 15,8 mln osób zatrudnionych 76 proc. pracuje w sektorze prywatnym, a z tej grupy – prawie 8,4 mln w małych firmach. Zrzeszająca małe firmy Kanadyjska Federacja Niezależnego Biznesu obawia się, że 80 proc. z nich może nie przetrwać kryzysu.

Przyjęte przez parlament dwa pakiety – 107 mld CAD z marca i sobotnie 73 mld CAD – zostały skonstruowane w ten sposób, by pieniądze trafiały bezpośrednio do Kanadyjczyków i mniejszych firm. „Nasze wysiłki koncentrują się na pomocy Kanadyjczykom, a nie korporacjom jako +mglistym jednostkom+” - powiedział premi=er Kanady Justin Trudeau w sobotę.

Właśnie do pomocy udzielonej dużym firmom i korporacjom po 2008 roku, uznanej za zmarnowaną, gdy wiele z tych firm wycofało się z Kanady, nawiązywała opozycja, od konserwatystów, przez Bloc Quebecois, lewicową Nową Partię Demokratyczną po Zielonych. Zaś rządzący liberałowie konsekwentnie wskazują od przedstawienia miesiąc temu pierwszego pakietu pomocy 1 mld CAD m.in. na szybsze wypłaty zasiłków dla bezrobotnych, że kolejne transze pomocy są adresowane bezpośrednio do tracących pracę oraz właścicieli małych i średnich firm. Minister ds. handlu międzynarodowego i małego biznesu Mary Ng zwróciła uwagę, że ustawa o subsydiach do płac pomoże firmom utrzymującym pracowników na lepszy start po pandemii.

Obecny kryzys stał się dla rządu federalnego okazją, by znaleźć rozwiązanie wynikającego ze spadku cen ropy problemu sektora naftowego. Politycy z naftowych prowincji - Alberty, a także Saskatchewan i Nowej Fundlandii – od dawna domagają się planu pomocy. Minister finansów Bill Morneau, odpowiadając w sobotę na pytanie lidera konserwatystów Andrew Scheera, zdecydowanie zaprzeczył, by rząd nie był w stanie dojść do porozumienia w sprawie planu dla sektora naftowego, ale podkreślił, że pomoc płynie w formie bezpośredniego wsparcia i – wkrótce - subwencji do wynagrodzeń pracowników, także małych i średnich firm działających w sektorze.

Lider Bloc Quebecois (BQ) Yves-Francois Blanchet podkreślił, że choć rząd powinien wesprzeć sektor naftowy, to jednak pieniądze powinny zostać przesunięte do sektora czystych energii, wspierając regiony, w których znikają miejsca pracy powiązane z wydobyciem paliw. Odpowiedział mu Trudeau, wskazując na potrzeby całej gospodarki i dodając, że trzeba "pracować nad wsparciem dla rozszerzenia sektora czystych energii i wesprzeć przejście do gospodarki niskoemisyjnej”.

Wicepremier Chrystia Freeland potwierdziła, że rząd już pracuje nad planem wsparcia dla gospodarki po kryzysie, zaznaczyła przy tym, że będzie on zależał od „zaawansowanego” podejścia do wykrywania przypadków zakażeń i spodziewanych przyszłych mniejszych fal zachorowań. Przyszłe decyzje będą istotne, jak podkreślali konserwatywni deputowani, bo obecna pomoc finansowana jest z pieniędzy pożyczanych przez rząd. Bank of Canada od dwóch tygodni kupuje rządowe obligacje o wartości 5 mld CAD tygodniowo, a gubernator BoC Stephen Poloz nie protestował, gdy działania banku centralnego nazwano „quantitative easing” (luzowanie ilościowe), co po kryzysie 2008 roku stało się określeniem zamiennym dla drukowania pieniędzy.

Kanadyjski Senat powołał specjalną komisję, która ma zidentyfikować wnioski dla Kanady z pandemii Covid-19. Szef klubu partii liberalnej Pablo Rodriguez wskazał, że komisje parlamentarne – m.in. ds. przemysłu, finansów - zaczną obradować wirtualnie. Zaś lider Zielonych Elizabeth May, podsumowując, powiedziała, że „potrzeba nam dochodu gwarantowanego". "I myślę, że do tej debaty wrócimy” - stwierdziła.

Z Toronto Anna Lach(PAP)