Fałszywe informacje żerujące na lęku przed koronawirusem to kolejny efekt pandemii.
Praktycznie każdy kraj, do którego dotarł SARS-CoV-2, przeżył falę wiadomości na temat rzekomo skutecznych, najczęściej naturalnych terapii przeciwwirusowych oraz sensacyjnych doniesień „z dobrego źródła” o tym, że sytuacja jest poważniejsza, niż chcą przyznać władze.
Nie uchroniliśmy się od tego także nad Wisłą.
W połowie marca po kraju krążyło nagranie audio, na którym męski głos, powołujący się na dobrze poinformowaną koleżankę dziennikarkę z Warszawy, zapewniał, że prezydent niebawem ogłosi stan wyjątkowy, a kraj – w zależności od zagrożenia epidemicznego – zostanie podzielony na trzy strefy.
Podobne nagrania i wiadomości tekstowe krążyły też po innych krajach, w tym po USA.
Większość z tych fałszywek jest niegroźna, jak ta z Indii, jakoby w jednym z włoskich miasteczek ludzie zaczęli wyrzucać pieniądze przez okna, bo te nie są w stanie kupić im zdrowia. Materiał był zbudowany wokół zdjęcia ulicy zasłanej banknotami; problem polega na tym, że pochodzi ono z Wenezueli, gdzie ludzie wyrzucali na ulicę pieniądze, których wartość zjadła hiperinflacja. Ale z Indii pochodzi również najbardziej drastyczny przykład tego, jak dezinformacja wokół koronawirusa może doprowadzić do agresji.
Reuters opisał przypadek z Kalkuty we wschodnich Indiach, gdzie w drugiej połowie marca z powodu COVID-19 zmarł wieloletni pracownik kolei. Dzięki komunikatorom internetowym wśród mieszkańców szybko rozniosła się wieść, że mężczyzna ma zostać spalony w lokalnym krematorium. Z obawy, że spowoduje to skażenie przylegających dzielnic koronawirusem, ludzie wszczęli kilkugodzinny protest, który zakończyła dopiero interwencja policji.
Jakby tego było mało, rodzina mężczyzny stała się obiektem szykan w mediach społecznościowych. Jego bliscy otrzymywali pełne gniewu wiadomości, jakoby mężczyzna przywlókł wirusa ze Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka jego syn (nie widzieli się od lipca), który również stał się adresatem niewybrednych komentarzy. Jeden z nich, zamieszczony na Facebooku, głosił: „Z powodu takich ludzi w kraju pojawił się koronawirus. Powinno się was wystrzelać”.
SARS-CoV-2 stał się też narzędziem celowej dezinformacji. Klasycznym przykładem był rzecznik chińskiego MSZ, który zamieścił na Twitterze link do artykułu, że wirusa do Chin przywlekli Amerykanie. Ale polityczna dezinformacja z koronawirusem w tle dosięgnęła także Polskę. Tydzień temu świat obiegły doniesienia, jakoby Polska blokowała dostawy środków ochrony osobistej z Rosji do Włoch (jedną dostawę mieliśmy zarekwirować na granicy i rzekomo nie wydaliśmy pozwolenia na przelot samolotu z inną). Fałszywki rozniosły się po świecie tak szybko, że komentarzem na łamach „The Wall Street Journal” zareagował rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Celowa dezinformacja ma nie tylko uderzać w przeciwnika bezpośrednio, ale ma też nadszarpywać powoli jego wizerunek. Takich przykładów na pęczki gromadzi europejska służba dyplomatyczna na portalu Euvsdisinfo.com. Tylko w ciągu ostatnich paru dni znalazły się tam takie publikacje, jak „Belgowie nie zamykają szkół, bo nie chce im się zajmować dziećmi” (rosyjski portal dla Czechów Sputnik Česká Republika), „Unia upadła, państwa wznoszą granice” (nazywający się think tankiem blog Oneworld) czy „Jedna z przyczyn koronawirusa: małżeństwa jednopłciowe” (Sabutunik, czyli Sputnik po arabsku).
Portale na czas pandemii postanowiły jednak zacieśnić kontrolę moderatorską. Ofiarą padł prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, który w zamieścił na Twitterze film z wizyty na targowisku w jednej z mniej zamożnych dzielnic stolicy kraju. Na nagraniu lider zachęcał ludzi, żeby nie chowali się w domach i chodzili do pracy, bo decyzja o tym, kto ma odejść, należy do Boga i człowiek nic nie jest w stanie z tym zrobić.
Twitter usunął też wpis Rudy’ego Giulianiego, eksburmistrza Nowego Jorku, a obecnie prawnika Donalda Trumpa, który napisał, że chlorochina – lek przeciwmalaryczny, który według niektórych doniesień pomaga w walce z koronawirusem, ale przekonujących dowodów na razie brak – jest „100-proc. skuteczna” przeciw SARS-CoV-2.