Według sondaży także to głosowanie nie wyłoni zdecydowanego zwycięzcy.
– Wybory w Izraelu obserwuję prawie od momentu założenia tego kraju. Zawsze był to dzień, który uważaliśmy za święto demokracji izraelskiej, i muszę powiedzieć, że dziś nie czuję święta. Tylko poczucie wstydu przed obywatelami Izraela – mówił wczoraj prezydent Reuven Rivlin podczas oddawania głosu w swoim lokalu wyborczym w Jerozolimie. – Nie zasługujemy na kolejną okropną i brudną kampanię wyborczą jak ta, która kończy się dzisiaj, i nie zasługujemy na tę niekończącą się niestabilność. Zasługujemy na rząd, który działa dla nas – przemawiał polityk.
Trudno się dziwić jego gorzkim słowom. Wczorajsze wybory parlamentarne w Izraelu to już trzecie od kwietnia ub.r. W kampanii zaś nie brakowało takich chwytów jak m.in. ujawniania nagrań z prywatnych spotkań. Polityczny chaos zaczął się w listopadzie 2018 r., gdy do dymisji podał się dotychczasowy minister obrony Avigdor Lieberman z partii Nasz Dom Izrael, która w dużej mierze zbiera głosy obywateli rosyjskiego pochodzenia. Wyjście z rządu tego polityka – jastrzębia w rządowych rozmowach z Hamasem, oznaczało utratę większości przez gabinet Binjamina Netanjahu i kwietniowe wybory.
Wygrał je… Netanjahu i jego prawicowa partia Likud. Najdłużej urzędujący premier Izraela nie potrafił jednak utworzyć stabilnego rządu koalicyjnego, tak więc we wrześniu Izraelczycy znów udali się do urn. I choć tym razem urzędujący premier o włos przegrał, to znów nie było większych zmian – wybrani posłowie nie potrafili stworzyć stabilnej ekipy rządzącej.
Jak będzie tym razem? Przedwyborcze sondaże wskazywały na lekką przewagę Likudu nad głównym konkurentem, czyli centrolewicowym blokiem Niebiesko-Białych, którym lideruje były generał i szef sztabu Benny Ganz. Oba ugrupowania mają zyskać po 34 mandaty w 120-osobowym Knesecie.
Ganz na swoich sztandarach ma walkę z korupcją. Tymczasem za dwa tygodnie przed sądem w Jerozolimie stanie Binjamin Netanjahu, który jest oskarżony m.in. o przyjmowanie drogich prezentów od przedsiębiorców i nieprawidłowości przy zakupie okrętów podwodnych z Niemiec.
Premier i jego małżonka słyną z wystawnego trybu życia. Zarzuty wobec szefa rządu dotyczą także wywierania wpływu na media. Polityk nie będzie miał immunitetu, ale odwraca uwagę wyborców od zarzutów m.in. za pomocą planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu. Ogłosił go kilka tygodni temu prezydent USA Donald Trump (jest on nie do zaakceptowania dla Palestyńczyków).
Elektorat ma zapomnieć o problemach premiera także dzięki jego zapowiedziom, że dalej będzie wspierał budowlę osiedli osadniczych na Zachodnim Brzegu.
Według prognoz trzecią siłą parlamentarną zostanie Wspólna Lista. To formacja, która w dużej części skupia polityków pochodzenia arabskiego i może liczyć na 15–16 mandatów. O ile dwie główne siły są w klinczu, to z wyborów na wybory poparcie tej partii rośnie.
Trudno było przewidzieć frekwencję w głosowaniu, tym bardziej że w Izraelu ponad 5 tys. osób jest poddanych domowej kwarantannie z powodu możliwości zarażenia koronawirusem. Przygotowano dla nich specjalne lokale do głosowania. Do południa jednak oznak zniechęcenia nie było widać. Podana na godz. 14 frekwencja wynosiła 38,1 proc. i była najwyższa od 2013 roku.
Nie jest wykluczone, że także po tych wyborach nie uda się sformować parlamentarnej większości i wkrótce… Izraelczycy znów pójdą do urn. Do momentu zamknięcia gazety wyniki głosowania nie były jeszcze znane.