Robert Biedroń stwierdził, że jest jedynym spośród kandydatów, co do którego można mieć pewność, że jako prezydent podpisze ustawę o związkach partnerskich. O związki partnerskie walczę połowę swojego życia, w tych sprawach jestem autentyczny, a inni zawsze kluczyli - podkreślił.

Europoseł, kandydat Lewicy na prezydenta zapytany w środę Polsat News, jak ocenia deklarację prezydenta Andrzeja Dudy, który mówił w mediach, że podpisałby ustawę o związkach partnerskich, Biedroń odpowiedział, że prezydent "przestrzelił".

"Kto jak nie on biernie przyglądał się temu wszystkiemu co się w tych sprawach działo - obrażanie mniejszości, niereagowanie (...), tworzenie nowych stref, do których pewne grupy społeczne nie mają wstępu - 31 proc. Polaków jest objętych takimi strefami" - mówił Biedroń. Jego zdaniem "prezydent Duda chowa głowę w piasek, jest tchórzliwy w stawaniu po stronie tych, których trzeba bronić".

Odniósł się też do stwierdzenia Andrzeja Dudy z niedawnego wywiadu dla tygodnika "Wprost", gdzie na pytanie co zrobiłby, gdyby na jego biurko trafiła ustawa dotycząca związków partnerskich, prezydent odpowiedział, że poważnie by rozważył podpisanie ustawy, która dotyczyłaby statusu osoby najbliższej, zwłaszcza gdyby regulacja dotyczyła wszystkich żyjących w związkach nieformalnych.

Biedroń podkreślił, że jest jedynym kandydatem w wyborach prezydenckich, co do którego można mieć pewność, że jako prezydent podpisze ustawę o związkach partnerskich. Dodał, że ma "zaplecze, które będzie tego broniło".

"O związki partnerskie walczę połowę swojego życia, w tych sprawach jestem autentyczny, a inni zawsze kluczyli" - stwierdził. Podkreślił, że od 1989 r. żadna władza nie rozwiązała kwestii związków partnerskich. "W polityce trzeba mieć odwagę, złapać byka za rogi i często podejmować trudne tematy" - podsumował Biedroń. (PAP)

autor: Magdalena Jarco