Rząd Kanady analizuje przyszłość rynku pracy i nieuniknione zastępowanie ludzi robotami oraz sztuczną inteligencją. Nie ma dramatycznych prognoz, ale szacuje się, że 11 proc. miejsc pracy zniknie w ciągu kilkunastu lat.

Z raportów wynika, że choć nie ma bezpośredniego zagrożenia dla rynku pracy, to nie tylko 11 proc. miejsc pracy zostanie zautomatyzowanych, ale kolejnych 29 proc. zmieni się w zasadniczy sposób właśnie ze względu na automatyzację i wykorzystanie sztucznej inteligencji. Prognozy dotyczą najbliższych 15 – 20 lat. Do rządowych dokumentów opracowanych w ub.r. uzyskała dostęp agencja Canadian Press.

Raporty wymieniają branże, które będą zmieniać się najbardziej. Ze względu na wykorzystanie streamingu to m.in. branże muzyczna, telewizja i produkcja filmowa. Wiele prostych prac może podlegać outsourcingowi za granicę, tak jak wprowadzanie danych. Wskazywano, że może ucierpieć np. produkcja przemysłowa w niewielkich ośrodkach. Jednak już np. wykorzystanie drukarek 3D może stworzyć wiele miejsc pracy w produkcji.

Zaledwie dzień po publikacji Canadian Press media doniosły, że firmy budowlane mają problem z coraz większą liczbą pracowników, którzy wchodzą w wiek emerytalny. W efekcie, jak szacowała BuildForce Canada, zajmująca się analizami branży budowlanej, w ciągu najbliższych 7 lat branża ta powinna zatrudnić 42 tys. osób. Jest jednak problem z rekrutacją. Dlatego też firmy budowlane zaczęły np. wykorzystywać drony. Jak wymieniano w analizie publicznego nadawcy CBC, użycie dronów i nowych technologii chociażby do nadzorowania postępu prac czy inspekcji obiektów może zachęcić absolwentów kierunków technicznych do podjęcia pracy w budownictwie. Z drugiej strony wskazano na prowadzone w USA próby wykorzystania dronów do np. wbijania gwoździ przy konstrukcji dachów.

Rząd Kanady przygotowuje programy, które ułatwią przekwalifikowanie się osobom tracącym pracę oraz tym, które chcą pracę zmienić. W tym roku rozpocznie się wypłacanie świadczeń dla pracowników, którzy decydują się na korzystanie ze szkoleń. Na wsparcie składa się m.in. 250 CAD na kursy i szkolenia.

Inną formą wsparcia dla rynku pracy są planowane zmiany w kanadyjskich programach imigracyjnych. W Kanadzie ok. 75 proc. wzrostu liczby mieszkańców to imigracja, ale imigranci zamieszkują po przyjeździe głównie w pięciu wielkich miastach: Toronto, Montrealu, Vancouver, Ottawie i Halifaksie. Jak opisywała publiczna telewizja CBC, minister ds. imigracji Marco Mendicino pracuje nad powiązaniem imigracji z potrzebami lokalnych społeczności.

Zauważono też problem stwarzany przez firmy takie jak Uber, które nie traktują osób wykonujących dla nich pracę jako pracowników. Minister pracy Filomena Tassi zajmuje się więc stworzeniem ram prawnych dla podwyższenia płacy minimalnej. Canadian Press wskazała też, że panel ekspertów rekomendował rządowi m.in. stworzenie zasad reprezentacji pracowników w firmach, gdzie nie funkcjonują związki zawodowe.

Nie są to abstrakcyjne zalecenia. Kanadyjskie media cytowały w minionym tygodniu depeszę Associated Press w sprawie wchodzącego w życie w Kalifornii prawa, które stwarza ochronę dla osób wykonujących pracę na zlecenie, bez etatu. 30 grudnia Uber i Postmates, firma dowożąca zamówione posiłki, wniosły do kalifornijskiego sądu pozew, chcąc zablokować nowe przepisy. Z kolei w Kanadzie osoby wykonujące pracę na rzecz Ubera i Foodory, platformy zleceń przywozu zamówionych dań, podjęły już wysiłki na rzecz stworzenia związków zawodowych, ale np. Foodora twierdzi, że są to „niezależni wykonawcy”. Działania pracowników sektora tzw. „gig economy” szeroko opisuje ich portal, Foodstersunited.ca.

Canadian Press opisując rządowe raporty wskazywała m.in., że jednym z zadań minister ds. zatrudnienia Carli Qualtrough jest nadzorowanie programów podnoszenia zarówno kwalifikacji „cyfrowych” jak i tzw. kompetencji miękkich, od otwartości na zmiany, przez zarządzanie czasem do komunikatywności i innowacyjności.

O tym, że pracownikom brakuje takich umiejętności przekonują się nawet tak dobrze płacący pracodawcy jak kanadyjskie agencje wywiadu, które uciekają się do niekonwencjonalnych metod, by znaleźć kandydatów. Portal Huffingtonpost.ca opisywał kilka dni temu próby przebrnięcia dziennikarzy przez specjalny escape room w Escape Manor w Ottawie, który zaprojektowano z udziałem Communication Security Establishment (CSE), kanadyjskiej agencji wywiadu elektronicznego. Od sierpnia ub.r., gdy otwarto The Recruit, tylko jedna osoba rozwiązała wszystkie zagadki i z sukcesem zmieściła się w czasie.