Marian Banaś powinien podać się do dymisji – wynika z sondażu IBRiS dla DGP i RMF FM. Trzy czwarte Polaków słyszało o niejasnościach wokół oświadczeń majątkowych obecnego szefa NIK. I niemal tyle samo uważa, że powinien odejść z urzędu.
Sondaż / Dziennik Gazeta Prawna
Badanych zapytaliśmy także, co powinno się stać, jeśli prezes izby nie zrezygnuje. Jedna trzecia pytanych uważa, że prawo powinno zostać tak zmienione, by można było go odwołać. Ale przeciwnego zdania jest prawie 55 proc., z czego dokładnie połowa uważa, że prawo nie powinno być traktowane instrumentalnie i zmieniane ze względu na jedną osobę (choć wyborcy Prawa i Sprawiedliwości w większości akceptują taki pomysł). Nasz sondaż pokazuje także spadek poparcia dla PiS, choć nic nie wskazuje na to, by któreś z pozostałych ugrupowań na tym korzystało.
Na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowałoby 35 proc. Polaków, o prawie 9 pkt proc. mniej niż w ostatnich wyborach do Sejmu – pokazuje sondaż IBRiS dla DGP i RMF FM. PiS nie jest wyjątkiem. Wszystkie ugrupowania mają słabsze wyniki. To m.in. efekt powyborczej demobilizacji elektoratu. – Ludzie zastanawiają się nad wyborem karpia, a nie partii politycznych. Ale to wskazuje, że opozycja nie przejęła inicjatywy, a raczej, że nikt tej inicjatywy nie ma – mówi Marcin Duma, prezes IBRiS.
Mimo spadku notowań PiS, trudno na razie mówić o „efekcie Banasia”. Choć – jak wynika z badania – ludzie chcą, by Marian Banaś odszedł ze stanowiska prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
– Jest problem z prezesem NIK i otwarcie to przyznajemy. Sondaż pokazuje, że sprawa do większości osób dociera i oceniana jest jednoznacznie. Większość uważa też, że rozwiązanie problemu leży w rękach samego prezesa. Ankietowani wyrazili dezaprobatę wobec próby stworzenia „lex Banaś”, co będziemy brali pod uwagę – komentuje Radosław Fogiel, zastępca rzecznika PiS.– Z poprzednim prezesem NIK też mieliśmy problem, więc ewentualne działania legislacyjne będą oparte na dwóch przypadkach, a ich celem będzie uniknięcie podobnych problemów w przyszłości – dodaje.
Skąd spadek poparcia rządzącej partii? – PiS bardzo się naprężył między majem i październikiem, wygrał wybory, a potem okazało się, że z dnia na dzień jest coraz trudniej. Mieliśmy żmudny proces konstruowania rządu, premiera z mało porywającym exposé i kolejne afery, jak ta z Banasiem. Wszystko to powoduje, że umiarkowany elektorat stracił zainteresowanie tą partią – zauważa politolog Antoni Dudek.
Marcin Duma zwraca też uwagę, że końcówka roku to na ogół dla ugrupowania rządzącego okres spadku notowań. – Spadek poparcia dla PiS to efekt sezonowości. Podobna zmiana była w ostatnich czterech latach, pod koniec roku PiS tracił poparcie. Ten trend może być wspomagany przez doraźne kłopoty rządzących w sądach czy z prezesem NIK – podkreśla Duma.
Ale jesteśmy świadkami rozruchu kolejnej kampanii. W minioną niedzielę start w wyborach prezydenckich ogłosił Szymon Hołownia. W najbliższy weekend swojego kandydata wybierze Platforma Obywatelska, jeszcze później uczyni to Lewica. Czy obecne zniechęcenie może mieć wpływ na wynik wyborów prezydenckich? – Wyborca najpierw od kogoś odchodzi, zniechęca się, a potem się rozgląda. Pytanie, czy ci zniechęcający się będą mieli te same odczucia w stosunku do Andrzeja Dudy. Ci wyborcy mogą na razie nie popierać nikogo, a bliżej wyborów wrócić do popierania PiS. Mogą też przenieść swoje sympatie na inne ugrupowania, np. lewicowe – podkreśla Antoni Dudek.