Część polityków KO wyraża zaniepokojenie wyrazistymi wypowiedziami Jacka Jaśkowiaka. Ich zdaniem mogłyby one oddalać go od zwycięstwa z Andrzejem Dudą, jeśli Jaśkowiak wygrałby prawybory. Inni z kolei twierdzą, że wyraźnie lewicowe poglądy Jaśkowiaka mogą mu nawet pomóc.

Jaśkowiak zaskoczył część polityków Platformy Obywatelskiej niespodziewanym zgłoszeniem się do partyjnych prawyborów prezydenckich. Zrobił to w momencie, gdy wydawało się, że jedynym kandydatem na prezydenta będzie wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

W czasie swoich licznych w ostatnich dniach występów medialnych Jaśkowiak nie krył się z wyrazistymi poglądami na sporne społecznie kwestie.

Oświadczył np., że gdyby to od niego zależało małżeństwa homoseksualne byłyby w Polsce legalne. Niejednoznacznie wypowiadał się o eutanazji. Przyznał, że potrafi zrozumieć zarówno osobę bardzo cierpiącą, np. chorą na raka i która nie ma możliwości wyleczenia i chce zakończyć życie, ale też rozumie decyzje osoby, której przekonania zakazują dokonania eutanazji.

Powiedział też, jest zwolennikiem prawa wyboru dla kobiet w przypadku przerywania ciąży, choć zastrzegł, że w tej kwestii nie da się udzielić prostej odpowiedzi. "W tym momencie jestem za takimi rozwiązaniami na przykład jak są w Niemczech, gdzie gdy dochodzi do sytuacji już takiej dramatycznej, kobieta ma zapewnioną opiekę psychologa, w tym zakresie musi też odbyć ileś rozmów, które pomogą jej w podjęciu pewnych decyzji" - powiedział.

Znaczna część polityków PO, z którymi rozmawiała PAP przyznaje, że wypowiedzi Jaśkowiaka mocno zbliżają go do lewicy. Zaznaczają oni zarazem, że każdy polityk PO ma prawo do swoich poglądów. "Platforma jest demokratyczną partią, gdzie wewnętrzna dyskusja może być prowadzona, każdy może prezentować swoje poglądy, a decyzję podejmą delegaci konwencji krajowej" - powiedział PAP Cezary Grabarczyk, zastrzegając, że sam jest zwolennikiem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

Posłanka Marzena Okła-Drewnowicz, która również zamierza głosować na Kidawę-Błońską, przypomina, że Platforma zawsze miała dwa skrzydła - bardziej konserwatywne i bardziej liberalne. "I to, że dzisiaj mamy dwoje kandydatów, którzy są reprezentantami tych dwóch skrzydeł, tylko świadczy o tym, że nie straciliśmy niczego z trzonu tworzącego naszą partię, czyli tak naprawdę od prawa do lewa" - dodała.

Podkreśliła jednocześnie, iż szanuje różne poglądy. "Ważne, żeby się różnić, ale też by szukać kompromisów i budować porozumienia, a nie walczyć ze sobą i powodować podziały, jak to robi teraz PiS" - powiedziała Okła-Drewnowicz.

"Nie będę komentowała tych wypowiedzi, każdy mówi co chce i bierze za to odpowiedzialność. Na pewno kandydat na prezydenta formułuje je w pełni świadomie. Mogę tylko powiedzieć, że poglądy pana Jaśkowiaka są dalekie od moich poglądów" - powiedziała PAP Joanna Fabisiak, kojarzona z konserwatywnym skrzydłem Platformy.

Zaznaczyła, że "Platforma jest partią dwubiegunową, a do prawyborów każdy się może zgłosić". "Podczas konwencji będziemy decydowali" - dodała Fabisiak, przyznając, że jej znacznie bliższa jest Kidawa-Błońska.

Nieoficjalnie jednak część polityków PO krytykuje Jaśkowiaka za jego zbyt - ich zdaniem - lewicowe wypowiedzi. "Większość ludzi w Polsce ma poglądy centrowe i nie chce skrajności. W sprawach światopoglądowych w ogóle jest tak, że nie można wyprzedzać społeczeństwa. O takich sprawach, jak małżeństwa homoseksualne czy eutanazja można debatować, można o nie pytać, ale to wszystko musi dojrzeć" - powiedział PAP jeden z młodych posłów KO.

Inna znana z liberalnych przekonań posłanka wprost przestrzegała: "z takim kandydatem nie wygramy wyborów". "Ktoś, kto prezentuje takie poglądy nie ma żadnych szans w mniejszych miejscowościach czy na wsiach, a same duże miasta nie wystarczą" - oceniał rozmówczyni PAP. Zwróciła też uwagę, że kandydat Koalicji Obywatelskiej, jeśli dostanie się do II tury wyborów prezydenckich, będzie musiał zabiegać o poparcie innych formacji politycznych. "A czy PSL będzie w stanie poprzeć kogoś takiego jak Jaśkowiak? Wątpię" - dodała.

Podobnie wypowiada się dawny poseł PiS Paweł Poncyljusz, który nie jest członkiem PO, choć należy do klubu Koalicji Obywatelskiej. "Takie wybory jak wybory prezydenckie wygrywa się środkiem i kandydaci muszą to wiedzieć" - podkreślił Poncyljusz. Przyznał zarazem, że jest czasem stosowana taka metoda na zaistnienie w kampanii, zwłaszcza w USA, że kandydat zaczyna od poglądów radykalnych, a potem w miarę przebiegu kampanii przesuwa się do środka.

Niektórzy rozmówcy PAP zwracali uwagę, że i tak partia ma problem z tym, że nie tylko Jaśkowiak, ale także Kidawa-Błońska jest przez niektórych bardziej kojarzona z lewym skrzydłem partii, choć oczywiście nie w takim stopniu jak prezydent Poznania.

Ale to ona - przypominali rozmówcy PAP - jeszcze w VI kadencji firmowała bardziej liberalny projektem ustawy o in vitro, mając za oponenta Jarosława Gowina - wówczas jeszcze polityka PO - który forsował projekt bardziej konserwatywny. To ona również głosowała zawsze przeciwko odrzuceniu projektów przewidujących utworzenie związków partnerskich.

Od lat też konsekwentnie wypowiadała się za prawami kobiet, w 2013 roku była jedną z inicjatorek akcji "Biała Wstążka", mającej zwrócić uwagę na przemoc wobec kobiet, była stałą uczestniczką Kongresu Kobiet, w styczniu 2019 r. była współorganizatorką konwencji "Kobieta, Europa, Polska".

Z kolei w tegorocznej kampanii przed wyborami parlamentarnymi, już jako kandydatka na premiera, opowiadała się m.in. za zrównaniem wynagrodzeń kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach, darmowymi znieczuleniami przy porodzie, pełną refundacją in vitro i antykoncepcji.

"Poglądy pani Kidawy-Błońskiej nie są lewicowe" - uważa jednak Joanna Fabisiak. Zaznacza, że na przykład stosunku do in vitro nie można uważać za miernik lewicowości. "Jeśli chodzi o in vitro, to ja pewne rozwiązania również popieram, a jestem przecież po bardzo konserwatywnej stronie Platformy" - zaznaczyła Fabisiak.

Z kolei Marcin Kierwiński ocenił, że zarówno Kidawa-Błońska, jak i Jaśkowiak mają poglądy centrowe. "A, że wypowiadają się w sprawach ważnych społecznie, w których debaty nie chciałoby PiS, to jest ich wielką zaletą" - dodał.

Poseł KO uważa, że nawet wyraziste wypowiedzi Jaśkowiaka niekoniecznie będą mu "zawężać elektorat". "Rolą prezydenta jest być prezydentem wszystkich Polaków, którym nie jest prezydent Andrzej Duda. Chodzi o to, żeby prezydent potrafił zajmować stanowisko w sprawach ważnych dla Polaków, a kwestie np. mniejszości są ważne dla wszystkich obywateli polskich" - powiedział Kierwiński.

Także zdaniem Okły-Drewnowicz poglądy Jaśkowiaka nie muszą stanowić dla niego problemu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. "Społeczeństwo się zmienia - to, co wydawało nam się niemożliwe dziesięć czy pięć lat temu, dzisiaj wydaje się bardziej realne. Nigdy nie można powiedzieć, że ktoś nie ma szans, bo kampania naprawdę może odwrócić niejeden pierwotny sondaż. Dlatego też przede wszystkim pokora, szacunek, dobra kampania, dużo pracy. Myślę, że każdy z naszych kandydatów jest w stanie wygrać z prezydentem Dudą" - zaznaczyła posłanka.

Wypowiedzi Jaśkowiaka bronił także lider pomorskich struktur PO Sławomir Neumann, który - jak powiedział - "z sympatią" przygląda się jego kandydaturze. "Nie uważam, że to źle, że Jacek głosi takie czasami odważne rzeczy. Rozumiem, że chce się pokazać, żeby ludzie go poznali. Małgosię znają wszyscy, była kampania z Małgosią jako kandydatką na premiera i dużo czasu temu poświęcono, a on ma bardzo mało czasu, żeby dać się poznać" - podkreślił Neumann.

Były lider SLD i kandydat tej partii na prezydenta, obecnie poseł KO Grzegorz Napieralski uważa z kolei, że w przyszłorocznych wyborach o zwycięstwie kandydata opozycji mogą przesądzić właśnie wyborcy o poglądach lewicowych. "Tak było w wyborach w 2010 roku, kiedy to o 14 procent moich wyborców zabiegali zarówno Bronisław Komorowski jak i Jarosław Kaczyński. Wydaje mi się tak samo może być i tym razem" - uzasadnił Napieralski. (PAP)