Prawie dwa lata temu minister obrony Mariusz Błaszczak powołał pełnomocnika ds. Agencji Uzbrojenia. Niestety do tej pory nie poznaliśmy efektów jego pracy. Na pytania o nie padała odpowiedź, że trwają pogłębione analizy. Z kolei dwa tygodnie temu na łamach DGP opisaliśmy niemożność resortu obrony i nadzorowanej przezeń Polskiej Grupy Zbrojeniowej w modernizacji czołgów Leopard. Od kilku miesięcy kilkadziesiąt pojazdów stoi rozłożonych w zakładzie Bumar i nic się z nimi nie dzieje. Po prostu się nie da.
Tymczasem dwa dni przed powstaniem niniejszego komentarza „Rzeczpospolita” opisała, że PGZ w obecnej formie zostanie zlikwidowana. Z jej części, w połączeniu z odpowiedzialnym dziś za zakupy Inspektoratem Uzbrojenia, ma powstać AU. Ma to być wynik sporu w rządzie, kto ma nadzorować zbrojeniówkę. Choć wydaje się, że geneza pomysłu jest nieco inna, faktycznie słychać plotki o takich konceptach.
Jako człowiek z natury podejrzliwy mam nieodparte wrażenie, że te trzy wydarzenia się łączą. Mogło być tak: po naszych doniesieniach o tym, że czołgi stoją i nic nie wskazuje na to, by coś się miało szybko zmienić, w mało wyjściowym budynku przy Nowogrodzkiej kilku panów, a być może tylko jeden, doszli do wniosku, że coś trzeba zmienić. Zawołali kolegę i mówią: Mariusz, musisz. Ten się podrapał po głowie i rzekł: Robimy AU, w końcu od dawna o niej mówimy. Ba, nawet pełnomocnika mamy.
Trochę szyki popsuli dziennikarze, którzy temat opisali za wcześnie. Dlatego po tekście w „Rzeczpospolitej” na gwałt szukano projektów utworzenia AU, które w Inspektoracie są gotowe od czterech lat. I nagle minister, który dotychczas nie przejawiał chęci (poza retoryczną), by dysfunkcyjny system zakupu uzbrojenia naprawić, został nieco przypadkiem zmuszony do działania. Warto wykorzystać ten krótki moment, gdy ministrowi chce coś się poza autopromocją.
Faktycznie można stworzyć system, który naprawi patologie wokół wojskowych zakupów. Jak to zrobić? – AU to świetny pomysł. Z tym że tu nie chodzi o powieszenie nowej tabliczki. Trzeba zmienić procedury. Potrzebne są co najmniej dwie nowe ustawy: o zamówieniach obronnych i potencjale obronnym. Niezbędne jest też przemodelowanie finansowania i zaangażowanie w proces BGK. Trzeba powoływać zespoły do konkretnych projektów i utworzyć taki system, by było wiadomo, kto jest odpowiedzialny za dany program – tłumaczy gen. Adam Duda, były szef Instytutu Uzbrojenia i jedna z osób, które w Polsce o zakupach uzbrojenia wiedzą najwięcej.
Taka reforma wymagałaby zmian legislacyjnych. Przy ostatniej nowelizacji prawa zamówień publicznych MON ostentacyjnie nie zrobiło nic, by usprawnić zakupy uzbrojenia. A możliwości były. Z drugiej strony mamy PGB. Przez ostatnie cztery lata prezesów zmieniano tam co kilka, kilkanaście miesięcy, ale żaden niczym specjalnym się nie wyróżnił. Obecny zarząd skupia się w dużej mierze na pisaniu na siebie donosów do różnych służb. Trudno znaleźć uzasadnienie, dlaczego miałby teraz współtworzyć AU. Trudno też znaleźć argumenty, dlaczego to resort obrony ma dalej nadzorować PGZ. Być może jednak wiele musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu.