PiS szykuje grunt pod realizację kampanijnych obietnic prezydenta Dudy.
W porównaniu z poprzednim gabinetem liczba ministrów wzrosła o jednego – do 23, ale przybędzie jeszcze jeden, gdy poznamy nazwisko nowego ministra sportu. Na razie tę tekę objął premier. Szerszy skład rządu to efekt dobrych wyników koalicjantów PiS, których wpływy się zwiększyły, oraz podziału MSZ. Z tego powodu nie weszły w życie szykowane wcześniej pomysły konsolidacji resortów. Ubyło za to silnych politycznie postaci, co wzmacnia wewnętrznie pozycję Morawieckiego.
– Naszym celem jest uczynienie z Polski kraju najlepszego do życia w Europie, do którego wrócą ci, którzy wyemigrowali – mówił po zaprzysiężeniu rządu o jego zadaniach premier. Polska wersja państwa dobrobytu to leitmotiv ostatnich kampanii wyborczych. – Arytmetyka powyborcza jest bezwzględna, w wymiarze strategicznym pokazała konieczność kontynuacji partii umiarkowanego postępu budującej państwo dobrobytu – mówi politolog Rafał Chwedoruk. PiS już wrzucił do Sejmu projekty ustaw umożliwiających sfinansowanie 13. emerytury i robi w finansach publicznych miejsce pod poważne kampanijne obietnice Andrzeja Dudy. Jak wynika z informacji DGP, rozważane są różne pomysły, w tym także powrót do podwyższenia kwoty wolnej, choć akurat ta idea nie cieszy się wielkim poparciem. – Na razie wszystkie ruchy będą w 100 proc. zdeterminowane przez wybory prezydenckie. Prawdziwa polityka na poziomie rządu zacznie się dopiero po reelekcji Andrzeja Dudy bądź jej braku – podkreśla Rafał Chwedoruk.
A pewne wyzwania widać już dziś. Resort klimatu to odpowiedź na dyskusję o polityce neutralności klimatycznej. – Kurtyka jest do tej roli bardzo dobry. Niełatwym partnerem dla niego będzie Timmermans. A Kurtyka po COP24 jest rozpoznawalny przez wszystkich polityków europejskich odpowiedzialnych za klimat – mówi nam rozmówca z PiS.