Nad Sprewą trwają przygotowania do sobotnich uroczystości. W weekend światowi liderzy, w tym prezydent Andrzej Duda, zjadą do stolicy Republiki Federalnej Niemiec, aby wziąć udział w obchodach rocznicy upadku muru berlińskiego. 30 lat temu, wieczorem 9 listopada 1989 r., straż graniczna Niemieckiej Republiki Demokratycznej na rozkaz partyjnej nomenklatury podniosła szlaban na przejściu dzielącym komunistyczny wschód i demokratyczny zachód. W kolejnych godzinach otwarto także inne przejścia między NRD a RFN. Tłumy ludzi błyskawicznie skorzystały z nowych możliwości.

– Nie dożyjemy zjednoczenia – twierdził kanclerz Niemiec Zachodnich Helmut Kohl zaledwie kilka miesięcy przed rozbiciem muru. Ten sam polityk po nieoczekiwanym otwarciu granic przedstawił dziesięciopunktowy plan scalenia państwa. Rok później na mapie Europy pojawiły się zjednoczone Niemcy. Jednak 30 lat od tych wydarzeń różnice między wschodem a zachodem są nadal bardzo widoczne. Zjednoczenie jako akt polityczny Niemcy mają już dawno za sobą. Ale systemowe spajanie dwóch połówek kraju wciąż trwa. – Ktoś mi dopiero powiedział, że żaden niemiecki uniwersytet nie jest prowadzony przez osobę ze wschodu Niemiec. To nie tylko dziwne, to prawdziwy deficyt. Wciąż mamy wiele do zrobienia – mówi kanclerz Angela Merkel w najnowszym wywiadzie dla magazynu „Der Spiegel” z okazji zbliżającej się rocznicy.

Mapa podziału Niemiec do 1990 r / Dziennik Gazeta Prawna

1. Berlin
Kanclerz Angela Merkel urodziła się w NRD i przeżyła tam 35 lat. Jej kariera w zjednoczonym kraju to wyjątek potwierdzający regułę: w Niemczech rządzą politycy z zachodu. Na blisko 150 ministrów, którzy zasiadali w rządach od 1991 r., tylko 12 pochodziło ze wschodniej części Niemiec. Najczęściej obejmowali oni mniej ważne resorty, jak rodziny lub nauki. Gospodarka i finanse nigdy nie trafiły w ręce „Ossis”.
2. Bonn
Była stolica RFN wciąż jest siedzibą dla wielu krajowych urzędów, instytucji i firm. Mieszkańcy wschodnich landów stanowią blisko 20 proc. całości populacji, ale zajmują niecałe 2 proc. stanowisk kierowniczych. Socjologowie nie wahają się nazywać tego zjawiska kulturowym kolonializmem. Część polityków domaga się stałych kwot, aby przynajmniej 20 proc. najważniejszych stanowisk trafiało do przedstawicieli wschodu.
3. Drezno
We wrześniowych wyborach do regionalnego parlamentu Saksonii populistyczna Alternatywa dla Niemiec zdobyła ponad 27 proc. głosów. We wszystkich wschodnich landach jedna czwarta wyborców to sympatycy AfD. Na zachodzie poparcie dla tej partii najczęściej nie przekracza 10 proc. Z tegorocznych badań Friedrich-Ebert-Stiftung wynika, że w porównaniu do zachodu na wschodzie Niemiec szerzej rozpowszechnione są takie uczucia jak polityczna bezradność, rozczarowanie demokracją, strach przed globalizacją i zbiorowe niezadowolenie.
4. Erfurt
Po upadku muru berlińskiego setki tysięcy mieszkańców byłej NRD postanowiły przeprowadzić się na lepiej rozwinięty zachód. Spośród wschodnich landów najwięcej ludności straciła Turyngia. Od 1991 r. ubyło jej aż 22,3 proc. ludności.
5. Zwickau
To tu produkowano słynnego trabanta. Po zjednoczeniu państwowe przedsiębiorstwo zostało przejęte przez Volkswagena. Aż 80 proc. przedsiębiorstw działających w byłej NRD trafiło w ręce zachodnioniemieckiego kapitału. Kolejne 15 proc. wykupił kapitał zagraniczny. Tylko 5 proc. pozostało w rękach wschodnio-niemieckich inwestorów.
6. Suhl
W tym mieście w Turyngii przeciętny wiek mieszkańców przekroczył już 50 lat. Miasteczka i wsie na wschodzie wyludniają się szybciej niż na zachodzie kraju.
7. Frankfurt
W finansowym centrum nad Menem niemal 30 proc. mieszkańców stanowią obcokrajowcy. Także w pozostałych zachodnich metropoliach przeciętnie 20 proc. mieszkańców nie posiada niemieckiego paszportu. We wschodnich miastach odsetek ten nie przekracza 10 proc., a na prowincji waha się między 3 a 5 proc.
8. Stuttgart
W stolicy Badenii-Wirtembergii swoje siedziby mają m.in. Bosch i Daimler. Spośród 500 największych niemieckich firm aż 464 ma swoje siedziby w miastach na zachodzie.
9. Monachium
W słynącej z dobrych zarobków stolicy Bawarii przeciętne wynagrodzenie przekracza znacznie 4 tys. euro brutto miesięcznie. Przeciętne wynagrodzenie dla całego zachodu kraju wyniosło w 2018 r. 3,3 tys. euro, a we wschodnich landach – 2,7 tys. euro.