Władze włoskich miast walczą z łamaniem przepisów przez osoby jeżdżące coraz popularniejszymi hulajnogami elektrycznymi. W Turynie wystawiono mandat na ponad 1000 euro, to pierwsza tak surowa kara w kraju, gdzie rośnie również świadomość tego, że pojazdy te mogą być niebezpieczne.

W Turynie, jak podały miejscowe media, wymierzono mandat w wysokości 1079 euro jadącemu przez miasto 25-letniemu mężczyźnie za to, że nie miał ubezpieczenia, żadnego dokumentu uprawniającego do jazdy hulajnogą, a także dlatego, że pojazd nie miał tablicy rejestracyjnej.

Mieszkaniec stolicy Piemontu nie spełnił tym samym trzech warunków, które lokalne władze zapisały w rozporządzeniu regulującym jazdę na tym elektrycznym jednośladzie. A są to, jak przypomniano w związku z tą rekordową grzywną, właśnie obowiązek posiadania tablicy rejestracyjnej, dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdu i ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Za złamanie każdego z tych przepisów wymierzono trzy grzywny w wysokości 76, 154 i 849 euro.

„Obowiązkowy powinien być też kask. Ale to na razie odkładamy” - powiedział komendant turyńskiej straży miejskiej Emiliano Bezzon.

W Weronie trwa walka ze zjawiskiem parkowania hulajnóg w niedozwolonym miejscu. W ciągu dwóch dni tamtejsza straż miejska skonfiskowała 36 pojazdów, zabierając je z chodników, przejść dla pieszych i przystanków autobusowych. Wszystkie te interwencje, jak wyjaśniono, przeprowadzone zostały na skierowane do urzędu burmistrza prośby mieszkańców, którzy mają dosyć samowoli użytkowników tych coraz modniejszych pojazdów.

Miejscowi strażnicy wymierzyli też 6 mandatów za jazdę na hulajnodze we dwójkę.