Nad wysokim urzędnikiem Ministerstwa Finansów, który siedzi w areszcie pod zarzutem wyłudzeń VAT, chmury zbierały się już jesienią 2016 roku - pisze "Rzeczpospolita". Do Kancelarii Premiera wpłynęła wtedy informacja, że Arkadiusz B. (jeden z podejrzanych urzędników) ma nadużywać stanowiska.

To kontynuacja piątkowej publikacji "Rzeczpospolitej", według której wysocy rangą urzędnicy Ministerstwa Finansów mieli wyłudzać VAT i mają dziś za to prokuratorskie zarzuty.

Jak donosi "Rz", we wrześniu 2016 roku pracownicy resortu zgłosili w anonimowym liście, że Arkadiusz B. nadużywa stanowiska. Pismo przesłano do Ministerstwa Finansów, ale nikt się nim nie zajął. Zanim trafiło do Biura Inspekcji Wewnętrznej, upłynęło półtora roku. I choć biuro po analizie uznało, że część zarzutów stawianych B. może być prawdziwa, to jednak dalej pracował on w ministerstwie. Co więcej, wiele wskazuje na to, że mógł budować swoje wpływy, angażując do spółki, której szefował (bez związku z wyłudzeniami – red.), prominentne osoby, w tym obecnego szefa ABW, prof. Piotra Pogonowskiego i wiceministra finansów prof. Konrada Raczkowskiego.

Wg ustaleń "Rz" Arkadiusz B., szef Krajowej Szkoły Skarbowości oraz Krzysztof B., dyrektor Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier Ministerstwa Finansów, w czasie kiedy pracowali w resorcie, mieli kierować grupą przestępczą, która poprzez sieć spółek, zarejestrowanych m. in. w Czechach, fikcyjnie handlowała sztuczną biżuterią oraz tarcicą i w ciągu blisko czterech lat wyłudziła 5 mln zł VAT (zarzuty ma łącznie 15 osób).

Gazeta przypomniała, że Marian Banaś, obecny prezes NIK, zapewniał, że nie wiedział o przestępczej działalności Arkadiusza B., który w czasach pracy w resorcie finansów był jednym z najbliższych jego współpracowników. (PAP)