Embargo na dostawy broni, potępienie operacji militarnej, czy może sankcje – unijni ministrowie spraw zagranicznych, którzy zebrali się w poniedziałek w Luksemburgu, zastanawiają się, jak “28” ma odpowiedzieć na tureckie działania w Syrii.

Do tej pory reakcja UE ograniczyła się do oświadczenia, które w imieniu państw członkowskich wydała w ubiegłym tygodniu szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.

Wśród państw członkowskich nie ma jedności co do tego, jaką postawę przyjąć wobec Turcji, zwłaszcza biorąc pod uwagę znaczenie tego kraju dla zakończenia kryzysu uchodźczego w Europie. W Turcji cały czas przebywa 3,6 mln syryjskich uchodźców, którzy są wspomagani środkami unijnymi.

Za powściągliwością wobec Ankary opowiadają się Węgry. Szef dyplomacji tego kraju Peter Szijjarto mówił w czwartek, że UE musi utrzymywać dialog z Turcją pomimo ofensywy tego kraju na kontrolowane przez syryjskich Kurdów tereny w północno-wschodniej Syrii. Jak argumentował, UE musi uniknąć dodatkowego napływu migrantów.

Jednak większość państw UE, z Francją i Niemcami na czele, przyjęła bardzo krytyczną postawę wobec działań tureckich, które zostały uznane za podważenie dotychczasowych wysiłków w procesie pokojowym i grożą dalszym zdestabilizowaniem regionu.

„Państwa członkowskie będą dyskutować o tym, jak daleko są gotowe pójść z działaniami, jeśli chodzi o turecką aktywność wojskową w Syrii” – powiedziała w poniedziałek w Luksemburgu Mogherini. Debata szefów dyplomacji ma przygotować czwartkowo-piątkowy szczyt UE w Brukseli, na którym temat ten również ma się pojawić.

Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Mass przypominał przed wejściem na spotkanie, że kilka krajów członkowskich już podjęło decyzje o wstrzymaniu eksportu broni do Turcji. Poza Niemcami zrobiły to jeszcze m.in. Francja, Holandia, Belgia i Finlandia. Za takim podejściem jest też Hiszpania.

Minister spraw zagranicznych tego kraju i przyszły szef dyplomacji UE Josep Borrell przyznał w poniedziałek, że trudno powiedzieć, czy na taki krok zdecydują się wszystkie państwa członkowskie.

„Nie ma wątpliwości, że hiszpański rząd jest za zakazem sprzedaży broni do Turcji. Ale nie mogę zagwarantować, co zrobią w tej sprawie inne kraje – mówił przed rozpoczęciem obrad Borrell. – Wiecie, że jednomyślność jest czymś, co ciężko osiągnąć, ale to nie jest sprawa UE. W tego rodzaju kwestiach decydują indywidualne państwa”.

Hiszpan zdradził, że dyskutowane będą też ewentualne sankcje, ale z jego słów wynika, że najbardziej prawdopodobne jest potępienie tureckiej inwazji wraz z decyzją większości krajów członkowskich o embargu na sprzedaż broni.

Wicepremier i minister spraw zagranicznych Belgii Didier Reynders mówił, że celem jest wywarcie na Turcję międzynarodowej presji, by zaprzestała ona swojej operacji w północnej Syrii. „Sądzę, że będziemy w stanie robić to przez embargo na dostawy broni z europejskich krajów. Poza tym, mogą być inne środki presji, ale priorytetem jest zakończenie operacji, ponieważ jej prowadzenie jest poważnym destabilizowaniem regionu, z wszystkimi konsekwencjami, które może to przynieść” – wskazywał Reynders.

UE obawia się pogorszenia sytuacji humanitarnej w Syrii. Niemiecki minister spraw zagranicznych mówił, że już teraz do ucieczki zostało zmuszonych 100 tys. osób. Jak podkreślał, cała sytuacja prowadzi do odrodzenia Państwa Islamskiego i zagraża bezpieczeństwu Europy.

Krzysztof Strzępka (PAP)