Mieszkańcy Austrii będą mieli nowy rząd – albo stary-nowy rząd, w zależności od wyniku wczorajszych przyspieszonych wyborów.
Według sondaży na największą liczbę głosów mogła liczyć Austriacka Partia Ludowa (ÖVP) z Sebastianem Kurzem – do maja kanclerzem – na czele.
Polityk złożył urząd w wyniku skandalu z Ibizy. Wybuchł on po opublikowaniu wideo, na którym wicekanclerz i szef koalicyjnej Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ) Hans-Christian Strache obiecali pomoc Rosjanom w przejęciu jednej z gazet w zamian za wsparcie podczas kampanii.
Afera nie zabrała za wiele poparcia ÖVP, ale partia nie będzie mogła rządzić samodzielnie. Możliwe są więc trzy scenariusze. Ludowcy mogą odtworzyć koalicję z FPÖ, która wymieniła kierownictwo; na czele partii stoi teraz Norbert Hofer, kandydat wolnościowców na prezydenta w 2016 r.
Na stole leży również wielka koalicja z Socjal demokratyczną Partią Austrii, chociaż Kurz nie dogaduje się z szefową SPÖ Pamelą Rendi-Wagner. Trzecim i najbardziej egzotycznym wariantem byłby alians z zielonymi i liberałami.