Polscy turyści, którzy, korzystając z oferty niemieckiego Neckermanna, wykupili wczasy w Hiszpanii, wylądowali w środę po południu w Gdańsku. By dokończyć pobyt w hiszpańskim hotelu, musieli zapłacić po 50-60 euro od osoby - relacjonują w rozmowie z PAP.

W poniedziałek kilkunastu polskich turystów, którzy wykupili wczasy na hiszpańskim wybrzeżu w Guadarmar, korzystając z oferty niemieckiego Neckermanna, zaalarmowało PAP, że mają kłopoty z kontynuowaniem wypoczynku. Jak podawali, choć opłacili pobyt, hotel zażądał od nich jeszcze raz po 500 euro od osoby, grożąc nakazem opuszczenia obiektu. Problemy zaczęły się wraz z ogłoszeniem upadłości firmy Thomas Cook, z którą firma Neckermann jest powiązana kapitałowo.

"Przedstawiciele hotelu zablokowali nam możliwość skorzystania z pokoi hotelowych, nie mogliśmy zabrać swych dokumentów, nie mogliśmy korzystać z posiłków w restauracji hotelowej. Do swoich pokoi hotelowych udało nam się po kilku godzinach oczekiwania w końcu wejść z pomocą lokalnej policji i Guardia Civil. Wśród nas byli chorzy, którzy potrzebowali zażyć lekarstwa, a przez zablokowanie pokoi nie mogli tego zrobić. Wśród nas był prawnik, który współpracował z niemieckimi prawnikami i instruował, co mamy dalej robić" - opowiada jeden z turystów Łukasz Gojke. "Za pośrednictwem jednej z posłanek powiadomiliśmy o sytuacji MSZ" - dodał.

"Musieliśmy zapłacić po 50-60 euro od osoby, a nie po 500 czy 600 euro, jak żądał przedstawiciel hotelu" - opowiada turysta. "Czworo Polaków, którzy wcześniej opuścili hotel, musiało wrócić do niego i także zapłacić za swój pobyt" - dodaje.

Zdaniem Łukasza Gojke, niższa opłata wynikała z tego, że liczono ją od dnia, kiedy niemiecki Neckermann ogłosił upadłość, a wcześniej przedstawiciele hotelu żądali opłaty za cały pobyt. Jak dodaje, turyści będą żądali zwrotu pieniędzy od ubezpieczyciela. "Będziemy żądać także zadośćuczynienia za +zepsute wakacje+" - mówi.

"Mimo dramatycznych chwil w hotelu nie martwiliśmy się o drogę powrotną, ponieważ bilety lotnicze mieliśmy już wykupione wcześniej. Sami organizowaliśmy sobie lot w jedną i drugą stronę. Kłopoty dotyczyły tylko pobytu w hotelu" - wyjaśnia.

W środę grupa Polaków wyleciała z Alicante i wylądowała po południu w Gdańsku.

autorka: Agnieszka Libudzka