Jeśli Trócsányi obejmie funkcję, stanie się dla władz w Budapeszcie cennym aktywem w realizacji celów Orbána.
László Trócsányi, świeżo upieczony europoseł rządzącej na Węgrzech koalicji Fidesz-KDNP, został we wtorek zaprezentowany jako kandydat do objęcia teki komisarza ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia. Formalnie komisarze powinni funkcjonować w oderwaniu od swojego kraju. Tutaj sytuacja nie jest taka prosta. Trócsányi od 2014 r. był członkiem węgierskiego rządu. Był wykonawcą wszystkich reform prawnych, krytykowanych przez Komisję Europejską i Parlament Europejski. Jako minister sprawiedliwości tłumaczył konieczność zaostrzania antyimigracyjnego prawa w czasie kryzysu migracyjnego.
Reprezentował rząd, gdy uchwalano lexNGO, które uderzało w organizacje finansowane zza granicy, wreszcie pakiet Stop Soros, w ramach którego spenalizowano pomaganie migrantom. W listopadzie 2015 r. Trócsányi zapowiadał skierowanie skargi na kwoty migrantów do Trybunału Sprawiedliwości UE. Tłumaczył wówczas, że są one niezgodne z prawem, bo narzucono je państwom członkowskim odgórnie.
Należy pamiętać, że w październiku 2016 r. odbyło się na Węgrzech referendum w sprawie kwot migrantów. Chociaż ze względu na zbyt niską frekwencję było nieważne, rząd rozpoczął przygotowania do zakazania wprowadzenia mechanizmu relokacji. W listopadzie 2016 r. nie udało się tego zrobić ze względu na brak większości konstytucyjnej. Zakaz kwot został za to wpisany w pakiecie ustaw Stop Soros.
Decyzję o uruchomieniu art. 7 wobec Węgier we wrześniu 2018 r. nazywał polityczną, wskazując na jej niesprawiedliwość. Po dziś dzień rząd w Budapeszcie uważa, że każde postępowanie przeciwko Węgrom jest karą za niepopieranie polityki migracyjnej i ochronę zewnętrznej granicy strefy Schengen. Chociaż zaskarżenie sposobu głosowania art. 7 zapowiadał szef węgierskiej dyplomacji, to bez wątpienia pomysłodawcą takiego kroku był minister Trócsányi. Sprawa do dzisiaj nie została rozwiązana, a dotyczyła nieuwzględnienia przy głosowaniu w PE głosów wstrzymujących się, co Budapeszt uznał za złamanie zasad demokracji.
W poprzedniej kadencji węgierskim komisarzem był Tibor Navracsics, także były minister sprawiedliwości. W Komisji Jeana-Claude’a Junckera odpowiadał za edukację, kulturę, młodzież i sport. 53-letni Navracsics po zakończeniu kadencji Junckera odejdzie na polityczną emeryturę. W kwietniu 2019 r. skarżył się w rozmowie z portalem Politico, że jego partia nie uznała go za godnego bycia europosłem. Navracsics dostał 44. miejsce na liście Fidesz-KDNP. To nie pierwszy raz, gdy awans staje się początkiem końca.
Teraz z kolei Węgier ma objąć politykę sąsiedztwa. Tymczasem Trócsányi był członkiem gabinetu, który próbował blokować zbliżenie Ukrainy z UE i NATO w efekcie przyjętej przez Kijów ustawy edukacyjnej, uderzającej w węgierską mniejszość. Stanowisko Budapesztu jest w tej sprawie niezmienne. W jednym z ostatnich wywiadów minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó mówił, że Węgry czekają na konkretne działania strony ukraińskiej w temacie normalizacji stosunków.
Nominowana na szefową KE Ursula von der Leyen, przedstawiając Trócsánya, mówiła, że znane jest jej jego stanowisko w sprawie rozszerzenia Unii o Bałkany Zachodnie. Węgry są jego zwolennikiem, akcentując niesprawiedliwe – ich zdaniem – podziały etniczne i religijne, które miały miejsce na przestrzeni dziejów. Węgry zwiększają wpływy na Bałkanach, inwestując w rynek medialny w Macedonii Płn. i Słowenii. W osi zainteresowań pozostają Serbia i Albania. Warto pamiętać, że ścigany w Skopje były premier Macedonii Płn. Nikoła Gruewski uzyskał schronienie w Budapeszcie. Nie bez znaczenia były dobre relacje, które ten polityk utrzymuje z Orbánem.
Nominacja Trócsánya, jeśli zostanie zatwierdzona, zwiększy znaczenie Węgier na Bałkanach. Otwarte pozostaje pytanie, w jaki sposób politykę sąsiedztwa UE, która uwzględnia relacje z Białorusią, Gruzją, Mołdawią czy Ukrainą, połączyć z prorosyjską polityką Budapesztu. Prezydent Władimir Putin pojawi się na Węgrzech jeszcze w tym roku, a jego spotkania z Orbánem są już tradycją.
Szabolcs Panyi z portalu Direkt36 przypomina w dodatku, że Trócsányi jest jedną z ważniejszych postaci afery, która podkopała węgiersko-amerykańskie relacje. Chodzi o rosyjskich handlarzy broni, działających na Węgrzech, których ekstradycji domagali się Amerykanie. Ostateczną decyzję w tej sprawie podjął László Trócsányi – ścigani trafili do Rosji, a nie USA.
Wszystkie te wątpliwości sprawiają, że Trócsányi nie może być pewien, czy przejdzie przez sito przesłuchań w PE. Jego kandydatura jest mocno krytykowana i prowokuje wątpliwości, czy obecne rozdanie bardziej wspiera węgierską politykę, czy też ją osłabia, bez względu na deklaracje o kontynuacji procedury przewidzianej w art. 7. 16 września ma się odbyć wysłuchanie w sprawie sytuacji z praworządnością na Węgrzech.