2 grudnia będę mógł powiedzieć, jak widzę przyszłość polityczną Polski i swoją - zapowiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Jest kilka propozycji, będę je poważnie rozważał, także o charakterze bardziej międzynarodowym; ale serce zawsze wyrywa się gdzieś tam nad Wisłę - mówił.

"Nie mam żadnych wątpliwości, kto dziś w Polsce ma rację w tych fundamentalnych kwestiach dotyczących przyzwoitości, prawa, konstytucji, ale też coraz częściej w kwestiach gospodarczych, czy w kwestiach ekologicznych i społecznych" - mówił Tusk w piątek w TVN24. "Będę trzymał kciuki bez żadnego wahania za tych, którzy są zdeterminowani, aby przywrócić te możliwie wysokie standardy w życiu publicznym w Polsce" - dodał.

"Natomiast tak jak zrozumiałe było moje zaangażowanie w wybory europejskie, muszę być powściągliwy z oczywistych względów w wyborach krajowych, na tyle, na ile mi moje emocje i takie serdeczne zaangażowanie pozwoli. Ale muszę zachować taką elementarną neutralność" - podkreślił.

Pytany czy będzie obecny w kampanii wyborczej w Polsce Tusk zauważył, że do końca jego kadencji jako szefa Rady Europejskiej, która kończy się 1 grudnia, ma kilka zadań do wykonania. Do tego czasu pozostały trzy miesiące i w tym czasie - mówił - jest bardzo poważna kwestia do rozwiązania, czyli Brexit, oraz jest długa i ważna sesje ONZ, w której musi uczestniczyć. Jak podkreślił, ma kilka zadań do wykonania zanim przekaże następcy funkcję szefa Rady Europejskiej.

"Ale przyjdzie grudzień - porozmawiamy" - powiedział. "2 grudnia, to jest poniedziałek, będę mógł powiedzieć jak widzę dalszą przyszłość polityczną i Polski, i swoją. I będzie to już po wyborach parlamentarnych" - dodał. Pytany, czy zna tę przyszłość już dziś odparł: "Jest takie powiedzenie - człowiek planuje pan Bóg się śmieje".

Na pytanie, czy jego decyzja jest uzależniona od wyników wyborów do parlamentu polskiego podkreślił, że każda decyzja, jeśli ma być poważna, musi być podjęta w zależności nie tylko od woli tego, kto ją podejmuje, ale też od wielu zewnętrznych okoliczności. "Tak czy inaczej, będę chciał pomóc tym wszystkim, którzy w Polsce chcą Polskę zmienić na lepsze. Są bardzo poważne powody, aby się angażować. A w jaki sposób - będę chciał bardzo realistycznie ocenić. Nie będę się wahał, jeśli ocenię, że to ma sens" - podkreślił.

"Jest kilka propozycji, będę je poważnie rozważał - także o charakterze bardziej międzynarodowym. Ale absolutnie serce zawsze wyrywa się gdzieś tam nad Wisłę" - dodał.

Pytany, czy jeśli prezes PiS Jarosław Kaczyński wystartuje w wyborach prezydenckich on też, jak zapowiadał, podejmie wyzwanie, odparł: "Ja jestem do dyspozycji, jeśli Jarosław Kaczyński zdobyłby się na odwagę i chciałby ze mną debatować o przyszłości Europy czy Polski. Ja wiem, że według polityków PiS pan Kaczyński jest z innej ligi, tak słyszałem ostatnio, że nie zamierza debatować z liderami opozycji, bo jest z innego świata. Można to zresztą złośliwie komentować" - mówił Tusk.

"Na pewno (Jarosław Kaczyński) ma obsesję na moim punkcie. Ja jestem zresztą często w Polsce, bo jestem wzywany, bo Trybunał Stanu, komisje, prokuratury, nie uciekam od tego. Po czterech latach kampanii oszczerstw pod hasłem +wina Tuska+ nie mam wątpliwości, że moi oponenci, PiS, zrobi wszystko by uniemożliwić mi działanie na rzecz Polski" - dodał Tusk. "Nie wydaje mi się po tych czterech latach, aby prezes Kaczyński był gotów z otwartą przyłbicą brać odpowiedzialność nie tylko za kampanię, ale także za rządzenie" - ocenił b. premier.

"To nie jest tylko kwestia klasy, zachowań czy osobistych ambicji. To jest bardzo ważne z punktu widzenia interesów państwa, interesów społecznych, czy ten, kto faktycznie rządzi ponosi także odpowiedzialność. To jest kwestia podpisów, kwestia decyzji, to kwestia: +autoryzuję trudne decyzje i biorę za nie pełną odpowiedzialność+" - zauważył Tusk.

"Nie wiem dlaczego lider PiS ucieka od tej odpowiedzialności. Ale wydaje mi się, że to nie jest najlepsze z punktu widzenia interesów państwa. Demokracja wymaga, aby ten, kto rządzi, a wszyscy wiemy, że rządzi prezes PiS, aby ponosił konstytucyjną odpowiedzialność. To jest standard, na którym opiera się cywilizacja zachodnia" - dodał Tusk. (PAP)