W niedzielę po godz. 14 w Białymstoku rozpoczął się protest ugrupowań lewicowych pod hasłem "Polska przeciw przemocy". Manifestacja organizowana jest przez Wiosnę, SLD i Lewicę Razem w związku z wydarzeniami, do jakich doszło w Białymstoku podczas zeszłotygodniowego Marszu Równości.

Pierwszy Marsz Równości przeszedł ulicami Białegostoku 20 lipca po południu pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Podlaska policja ustaliła do tej pory tożsamość ponad 100 osób podejrzewanych o popełnienie czynów zabronionych podczas marszu, w tym o pobicia jego uczestników.

W odpowiedzi na wydarzenia z białostockiego Marszu Równości, SLD, Wiosna i Lewica Razem zorganizowały w Białymstoku protest pod hasłem "Polska przeciw przemocy". Wstępnie środowiska lewicowe zapowiadały, że zorganizują marsz, ale ostatecznie zdecydowały, że będzie to manifestacja.

Uczestnicy protestu trzymają tęczowe flagi, flagi Polski i UE, a także chorągiewki z napisem "Polska przeciw przemocy" oraz transparenty z hasłami: m.in. "Solidarność naszą bronią", "Żądamy równości małżeńskiej", "Równi wobec prawa", "2/3 młodzieży LGBT rozważało samobójstwo".

W czasie protestu głos zabrać mają m.in. Włodzimierz Czarzasty, Robert Biedroń i Adrian Zandberg - liderzy trzech ugrupowań, które ogłosiły zamiar budowy wspólnego bloku Lewicy w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Do udziału w niedzielnej manifestacji w Białymstoku liderzy Wiosny, Lewicy Razem i SLD wzywali przedstawicieli władz i wszystkich partii. Odmownie na to zaproszenie odpowiedziała opozycja parlamentarna. PO, Nowoczesna, Kukiz'15 i PSL zapowiedziały, że nie wezmą udziału w niedzielnym proteście przeciw przemocy, ponieważ nie chcą upolityczniać wydarzeń, do których doszło podczas białostockiego Marszu Równości.

Z kolei wiceprezes PiS i pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania Adam Lipiński zapytany, czy wyobraża sobie możliwość uczestnictwa przedstawicieli PiS lub rządu Mateusza Morawieckiego w tym proteście, stwierdził, że "robienie polityki" z wydarzeń w Białymstoku "jest nieporozumieniem" i może spowodować, że "wcześniej czy później" dojdzie znowu do niepotrzebnego politycznego starcia.

Na placu przed Teatrem Dramatycznym zabrała się też niewielka grupa kontrmanifestantów na zgromadzeniu pod hasłem "W obronie dzieci nienarodzonych".

Trwa ładowanie wpisu