Premier Portugalii Antonio Costa za niepowodzenie brukselskiego szczytu w sprawie obsadzenia kluczowych stanowisk UE winą obarczył w poniedziałek państwa Grupy Wyszehradzkiej, a także wicepremiera Włoch Matteo Salviniego.

Portugalskie media szeroko cytują w Costę, który ocenił, że za niepowodzenie trwających od niedzieli rozmów w Brukseli odpowiadają "Grupa Wyszehradzka i Matteo Salvini". Socjalistyczny premier Portugalii przyznał, że fiasko nadzwyczajnego szczytu unijnego doprowadziło go "do frustracji".

"Niestety niektóre siły polityczne dały się złowić przez tych, którzy chcą podzielić Europę, czyli takich jak Grupa Wyszehradzka czy pan Salvini (...), w konsekwencji ograniczone tymi naciskami nie były one w stanie wywiązać się z wcześniejszych zobowiązań" - powiedział Costa.

W ocenie portugalskich mediów niepowodzenie nadzwyczajnego szczytu w Brukseli w sprawie obsadzenia najważniejszych stanowisk w Europie jest oznaką poważnej słabości UE. Telewizja RTP oraz Radio Renascenca wskazują, że impas w sprawie wyboru władz europejskich jest tylko jednym z przejawów trwającego od dłuższego czasu kryzysu instytucjonalnego w Unii.

Z kolei dziennik "Publico" szczyt w Brukseli określa jako "fiasko", "porażkę" oraz przejaw "poważnych problemów" UE.

Jednocześnie internetowy dziennik Observador odnotowuje, że dla socjalistycznego rządu Portugalii najlepszym kandydatem na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej wciąż jest Frans Timmermans, który - jak zaznacza konserwatywny portal - jest "najbliżej kierowania KE".

Według portugalskiego dziennika za projektem przydzielenia europejskim socjalistom stanowiska szefa KE, a liberałom - przewodniczącego Rady Europejskiej mają stać Costa i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

Zdaniem Observadora kandydatura Timmermansa dla europejskich ludowców jest trudna do zaakceptowania, gdyż socjaliści przegrali wybory do PE. Portugalski dziennik wskazał też, że w Europie Środkowo-Wschodniej holenderski polityk jest nielubiany i kojarzony z działaniami służącymi karaniu takich państw jak Węgry czy Polska.

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)