Nie marzą państwo o prawdziwym autorytecie moralnym? O takim, który potrafi głośno powiedzieć, że np. wypominanie przeciwnikom politycznym zachowania ich dzieci stanowi przykład niewybaczalnego świństwa? O takim, którego interwencja automatycznie powoduje dymisję winnych?
Magazyn DGP / Dziennik Gazeta Prawna
Życie w kraju wypowiedzi cenzurowanych słusznie uchodzi za życie ułomne, ale życie w kraju pełnej swobody działania każdego podleca przypomina zbiorowe budowanie cywilizacji śmierci. Mamy dobre drogi, wiatraki i w ogóle dobrobyt; przydałoby się po prostu więcej dobra. A nie – mniej. Autorytet moralny przydałby się niczym czujnik w elektrowni atomowej. Mamy prawo do tęsknoty za dobrem i prawo do walki ze złem. Podlec atakuje rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara poprzez powtarzanie narracji na temat jego syna? Gdyby tak jakiś autorytet… Ponadpartyjny… bezstronny…
W cokolwiek niezdrowej wizji własnej ojczyzny Polacy zgodziliby się na to, aby ktoś wreszcie zaczął wykonywać ciężką pracę busoli moralnej. Chętnemu postawiliby jednak dwa warunki. Po pierwsze, aby Autorytet był ponadpartyjny. Po drugie, aby był z Naszej Partii.
Nawet nie wiadomo, kiedy uwierzyliśmy, że skoro ktoś jest z PiS, to traci wiarygodność, bo przecież jako pisowiec może bronić co najwyżej swoich. Ktoś z anty-PiS? Symetrycznie – żadnej wiarygodności u jednych, tylko u swoich i dla swoich. (Jeżeli zaś ktoś podkreśla, że nie jest ani pisowcem, ani antypisowcem, to oszukuje, w istocie czekając, która ze stron da mu lepszą ofertę. Rzeczywiście, tak często bywa).
Skoro takie przekonanie o partyjności sumienia jest powszechne, uzyskujemy prostą konsekwencję. Ci, którzy są z PiS i są przyzwoitymi ludźmi, muszą walczyć ze złem w PiS. Zaś ci przyzwoici ludzie, którzy są w anty-PiS, muszą walczyć ze złem w anty-PiS. Nikt ich nie zwolni z tego moralnego obowiązku. Na co dzień, wiadomo, ich zadaniem jest walka z przeciwnikiem politycznym, jednak od wielkiego dzwonu walczyć trzeba z prawdziwym diabłem, diabłem wśród swoich. Jak mawiał klasyk, chociaż lewak, nie pytaj, komu bije dzwon. Bije zawsze tobie.