W Brukseli we wtorek po godz.18.30 rozpoczął się szczyt UE, na którym unijni liderzy maja rozmawiać o obsadzie kluczowych stanowisk. Wypowiedzi szefów państw i rządów wskazują na to, że o porozumienie będzie trudno. Pewne jest, że nie będzie go już teraz.

Szefowie państw i rządów są podzieleni co do tego, kto ma objąć najważniejsze stanowisko - przewodniczącego Komisji Europejskiej. Europejska Partia Ludowa, która zdobyła najwięcej mandatów w Parlamencie Europejskim, wskazuje na jej kandydata - Manfreda Webera.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła w Brukseli przed rozpoczęciem rozmów, że popiera system kandydatów wiodących - spitzenkandidat.

"Dzisiaj będziemy mieli pierwszą dyskusję, na której jako członek EPL będę oczywiście wspierać Manfreda Webera. (...) Powinniśmy dyskutować ze sobą ostrożnie i mieć na uwadze, że mamy na końcu konstruktywne zadanie do wykonania i możemy znacząco przyczynić się do pokazania zdolności działania Unii Europejskiej" - zaznaczyła niemiecka kanclerz.

Europejska Partia Ludowa nie ma jednak wystarczającej liczby szefów państw i rządów w Radzie Europejskiej. Do EPL należą prezydenci Cypru, Rumunii, premierzy Bułgarii, Łotwy, Irlandii i Chorwacji oraz kanclerze Niemiec i Austrii.

Zaciekłym przeciwnikiem systemu spitzenkandidat i samego Webera jest m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, który mówił w Brukseli, że niezależnie od tego, czy będzie to kobieta czy mężczyzna, szefem KE powinna być osoba z doświadczeniem. Jego brak zarzuca się właśnie Weberowi, który nie pełnił nigdy żadnej roli w rządzie.

"Nie chcę dziś debaty o nazwiskach, chcę, żeby debata dotyczyła projektów, priorytetów i kryteriów" - przekonywał Macron.

Prezydent Francji nie należy (na razie) do żadnej europejskiej rodziny politycznej, ale jego eurodeputowani maja połączyć się z liberałami w PE. W tej grupie jest ośmiu premierów: z Czech, Belgii, Holandii, Luksemburga, Danii, Estonii, Finlandii i Słowenii.

Socjaliści mają z kolei 5 szefów państw: w Hiszpanii, Portugalii, Szwecji, Malcie i na Słowacji. Kandydatem wiodącym centrolewicy jest Frans Timmermans.

"Socjalistyczna rodzina polityczna jest drugą największą siłą z najlepszym kandydatem Timmermansem. (...) Ma on odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie" - powiedział przed szczytem premier Hiszpanii Pedro Sanchez.

Afiliacja polityczna to tylko jedno z kryteriów przy obsadzie stanowisk, znaczenie ma też narodowość. Macron - jak się spekuluje w Brukseli - byłby skłonny forsować swojego rodaka Michela Barniera, mimo tego, że należy on do EPL. Wśród kandydatów Paryża wymienia się też komisarz ds. konkurencji Margrete Vestager.

Inne nazwisko ma promować Grupa Wyszehradzka. Premier Słowacji Peter Pellegrini mówił przed szczytem UE, że chciałby, aby to jego rodak, obecny wiceszef KE Marosz Szefczovicz został szefem Komisji Europejskiej.

"Podchodzimy do tego w sposób pakietowy, to znaczy jest pięć najważniejszych stanowisk, czyli przewodniczący KE, przewodniczący Rady Europejskiej, przewodniczący PE, wysoki komisarz ds. zagranicznych i prezes EBC. Chcemy popatrzeć na wszystkie stanowiska łącznie i komisarz Szefczovicz jest jednym z rozpatrywanych kandydatów na różne stanowiska" - mówił premier Mateusz Morawiecki.

Wtorkowy szczyt na pewno nie zakończy się wyborem konkretnej osoby na stanowisko szefa KE czy przewodniczącego Rady Europejskiej, ale ma być uruchomieniem procesu, w trakcie którego państwa członkowskie dojdą do porozumienia w tej sprawie.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)