Nie będzie dalszego ciągu sprawy oszustwa przy wymianie białoruskich rubli na euro, zakończonej wyrokami skazującymi przed sądami w Białymstoku. Sąd Najwyższy uznał za bezzasadne i oddalił kasacje obu skazanych za to przestępstwo - dowiedziała się w piątek PAP.

Akt oskarżenia w tej sprawie obejmował jedno usiłowanie i dwa dokonane oszustwa. Doszło do nich w 2014 r. i 2015 r. w Białymstoku i Ostrowi Mazowieckiej. Białorusinom dawano do policzenia prawdziwe banknoty, ale potem dostawali w reklamówce pocięte kartki papieru.

Według prokuratury, scenariusz przestępstwa był zawsze taki sam: zaczynał się od składanych turystom ze Wschodu, np. w białostockich galeriach handlowych, propozycji kupna od nich dużych kwot białoruskich rubli. Zachętą był proponowany korzystny kurs euro, dający około 10 proc. zysku w stosunku do obowiązującego akurat przelicznika bankowego.

Żeby zdobyć zaufanie, z każdym chętnym przeprowadzano od jednej do kilku mniejszych transakcji, które nie wzbudzały podejrzeń. Gdy kwota miała być już duża, oszust korzystał ze spreparowanej torby foliowej z dwiema komorami. Jedna miała dno i w niej znajdował się, wyglądający jak pliki banknotów, pocięty, malowany kredkami papier, czasem obłożony z obu stron pojedynczymi banknotami euro.

Druga komora dna nie miała. Kiedy oszust podawał pieniądze do przeliczenia i wkładał je do swojej torby przewieszonej przez ramię, pliki euro wpadały na dno torby, a kontrahenci ostatecznie dostawali do rąk zwiniętą reklamówkę z pociętym papierem.

Oskarżonymi było dwóch mieszkańców Jeleniej Góry. Oszukani przez nich obywatele Białorusi mieli stracić równowartość 440 tys. zł.

Prokuratura chciała w tej sprawie 5 lat i 3,5 roku więzienia i obowiązku naprawienia szkody. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, jednego z oszukanych Białorusinów, wnioskował o karę dużo surowszą - 12 lat więzienia. Na początku 2018 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku, jako I instancja, orzekł w tej sprawie nieprawomocnie kary 6,5 oraz 5 lat więzienia, zasądził też grzywny i obowiązek solidarnego naprawienia szkody.

Apelacje złożyli obrońcy (chcieli uniewinnienia lub łagodniejszych kar) oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (wnioskował o 12 lat więzienia) - we wrześniu ub. roku wszystkie te odwołania sąd apelacyjny uznał jednak za bezzasadne i wyrok utrzymał.

Kasacje od prawomocnego orzeczenia złożyli obrońcy skazanych; jeden z nich ewentualnie wnioskował o wstrzymanie wykonania kary wobec jego klienta. Jak poinformowało PAP w piątek biuro prasowe Sądu Najwyższego, na posiedzeniu SN uznał obie kasacje za "oczywiście bezzasadne" i je oddalił. Obciążył też skazanych kosztami postępowania kasacyjnego.(PAP)

autor: Robert Fiłończuk