Bruksela świętuje dekadę Partnerstwa Wschodniego. Powodów do radości jest jednak coraz mniej.
DGP
Spośród sześciu krajów Partnerstwa Wschodniego na inicjatywie zaproponowanej przez Polskę i Szwecję w 2009 r. najbardziej skorzystały Gruzja, Mołdawia i Ukraina. Podpisane przez nie układy o stowarzyszeniu i wolnym handlu (DCFTA/AA) z UE stały się motorem reform instytucjonalnych i gospodarczych, wspieranych przez Wspólnotę zastrzykami finansowymi. Stowarzyszenie oznacza dostęp do unijnego wspólnego rynku, co miało pomóc przestawić postsowieckie gospodarki krajów stowarzyszonych na nowe tory. Do tego dochodzi ruch bezwizowy, pozwalający obywatelom tych trzech państw na swobodne podróżowanie do krajów członkowskich.
W ostatnich latach Partnerstwo Wschodnie zaczęło jednak mocno hamować. Powodów jest co najmniej kilka. Unia po kryzysie migracyjnym skoncentrowała się na współpracy ze swoimi południowymi sąsiadami, odstawiając na bok rozmowy z partnerami wschodnimi. Ponadto w niektórych krajach członkowskich bardzo niepopularne są pomysły rozszerzania Wspólnoty na Wschód. I nie ma tu nawet mowy o kolejnych akcesjach. Już samo podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą okazało się na tyle kontrowersyjne dla Holendrów, że odrzucili ją w niewiążącym referendum (ostatecznie UE i tak ją zawarła).
Nie jest też tajemnicą, że poważnym hamulcowym w rozwijaniu PW są Francuzi. Niektóre kraje unijne nie chcą pogarszać swoich stosunków z Kremlem, dlatego w relacjach z krajami PW wolą utrzymywać status quo. – Paradoksalnie pomimo zaostrzenia polityki wobec Rosji i nałożenia sankcji po jej ingerencji w integralność terytorialną Ukrainy trudno w UE formułować ambitną politykę wobec krajów PW. Część państw członkowskich obawia się, że to może jeszcze bardziej pogorszyć relacje z Rosją – mówi DGP Elżbieta Kaca z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Na dodatek same kraje stowarzyszone mają trudności z realizacją podjętych zobowiązań. Jak zauważa Kaca, poważnym problemem pozostaje korupcja. We wszystkich tych państwach dużą rolę odgrywają powiązania oligarchiczne, które hamują realizację reform. Dlatego możliwe są połowiczne sukcesy w niektórych sektorach, ale nie będą to radykalne zmiany. Co więcej, od współpracy z UE zdystansowały się pozostałe trzy kraje. Potwierdza to nieobecność prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki na spotkaniu w Brukseli, mimo wystosowanego zaproszenia.
Pomysł na Partnerstwo Wschodnie zgłasza tymczasem Warszawa. Wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański w rozmowie z DGP wskazuje konkretne dziedziny dalszej współpracy – to bezpieczeństwo energetyczne, wymiana gospodarcza, współpraca w zakresie budowy jednolitego rynku cyfrowego, zniesienie opłat roamingowych czy budowa sieci drogowych i połączeń kolejowych. W ocenie Szymańskiego obowiązujące umowy powinny zostać dostosowane do nowych wyzwań i ambicji partnerów. Polska zaproponowała też utworzenie Sekretariatu PW i wprowadzenie rotacyjnego przewodnictwa wśród krajów PW, by mogły one koordynować swoje działania z prezydencjami w UE.
Unia mogłaby również podwyższyć rangę relacji z państwami stowarzyszonymi. Zaproponował to PISM w swoim niedawnym raporcie. Chodzi o częstszą organizację spotkań szefów resortów spraw zagranicznych państw stowarzyszonych z unijnymi ministrami czy komisarzami albo zapraszanie krajów PW na rady sektorowe UE. Jak mówi Kaca, nie ma powodu, by nie zapraszać przedstawicieli PW na posiedzenia Rady ds. Zagranicznych, bo na te spotkania są zapraszane np. Norwegia i Stany Zjednoczone.