Tysiące osób wyszło we wtorek na ulice Damaszku i kilku innych miast Syrii w proteście przeciwko dekretowi prezydenta USA Donalda Trumpa, uznającemu suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan.

Według agencji Sana w mieście As-Suwajda, położonym na południu kraju w pobliżu Wzgórz Golan, manifestujący nieśli syryjskie i palestyńskie flagi i transparenty z napisem "Golan jest Syryjczykiem". Protesty miały miejsce także m.in. w miastach Dara, Aleppo, Hims, Hama, Al-Hasaka i Al-Kamiszli.

"Bezwstydne amerykańskie nastawienie na korzyść Izraela nie zmieni tożsamości syryjskich mieszkańców Wzgórz Golan" - oświadczył w syryjskiej telewizji biorący udział w demonstracji minister informacji Syrii Imad Sara.

Wcześniej rząd Syrii oskarżył USA o "rażącą agresję". Syryjskie MSZ stwierdziło, że decyzja Trumpa stanowi "najwyższy poziom pogardy dla opinii społeczności międzynarodowej" i pokazuje, że Waszyngton jest "głównym wrogiem" Arabów.

"Wyzwolenie Wzgórz Golan wszelkimi dostępnymi metodami i przywrócenie ich do syryjskiej ojczyzny to (nasze) niezbywalne prawo. Ta decyzja czyni ze Stanów Zjednoczonych głównego wroga Arabów" - brzmi oświadczenie syryjskiego MSZ, w którym dodano, że "nic nie zmieni wiecznego historycznego faktu, że Wzgórza Golan są i pozostaną syryjskie i arabskie".

Decyzja amerykańskiego przywódcy spotkała się z krytyką innych krajów islamskich. Potępiły ją m.in. władze Arabii Saudyjskiej, Libanu i Turcji. MSZ Kanady podało, że Ottawa podtrzymuje swoje wieloletnie stanowisko i nie uznaje trwałej kontroli Izraela nad Wzgórzami Golan

Izrael zajął znaczną część Wzgórz Golan podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku, a następnie w 1981 roku wcielił je administracyjnie do swego terytorium. Decyzja ta nie została nigdy zaaprobowana przez wspólnotę międzynarodową. ONZ uważa Wzgórza Golan za okupowane terytorium Syrii. Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres oświadczył, że "jest jasne, iż status Wzgórz Golan się nie zmienił". (PAP)