W wyznaczaniu gospodarczego kursu kraju rośnie rola otoczenia premiera Morawieckiego, a zmniejsza się znaczenie resortu finansów.
Mateusz Morawiecki był i ministrem rozwoju, i finansów. To resorty, które w każdym rządzie rywalizowały. Spory wokół piątki Kaczyńskiego pokazują, że dziś w wygrywa część „rozwojowa”, a „finanse” są w defensywie. Otoczenie premiera stało się nie tylko decyzyjnym, ale także analitycznym centrum rządu. Morawiecki i jego zaplecze, m.in. Centrum Analiz Strategicznych, mają inną koncepcję niż MF. Krytykują resort finansów za zachowawczość w sprawie nowych pomysłów wydatkowych Prawa i Sprawiedliwości.
Ograniczenie roli ministra finansów do roli księgowego to również realizacja programu PiS. „Dominująca pozycja ministra finansów w rządzie (…) prowadzi do nadmiernego fiskalizmu, sprzyja myśleniu według zasady «byle nie było gorzej», krępuje myślenie i działanie w kategoriach rozwoju” – to cytat z programu partii z 2014 r. Przygotowanie wyborczego pakietu było katalizatorem dla przyśpieszenia procesu zmniejszania roli MF.
KPRM uważa, że MF jest bojaźliwe i za bardzo konserwatywne. Różnice zdań obu grup wynikają z odmiennych diagnoz, zarówno tych krótko-, jak i długoterminowych.
Jak można usłyszeć w otoczeniu premiera, piątka zadziała jak impuls fiskalny, więc będzie lekarstwem na spowolnienie wzrostu. W tym roku oznacza wpompowanie w gospodarkę dodatkowych 20 mld zł, w przyszłym 30–40 mld zł.
– Od kilku lat napędem gospodarki jest konsumpcja. Te pieniądze pozwolą kontynuować ten trend. One w dużej części wrócą do budżetu – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Szacunki mówią, że będzie to więcej niż jedna piąta transferów (o takiej proporcji zwykle mówią ekonomiści). Chodzi nie tylko o wpływy z VAT czy składek na ZUS, ale także o to, że napędzając PKB, nowe środki zwiększą potencjał wpływów do budżetu.
KPRM jest też bardziej optymistyczna od resortu finansów w ocenie potencjału uszczelnienia systemu podatkowego i zmniejszenia szarej strefy. Liczy, że uda się zmniejszyć ją o 1,5 proc. PKB, czyli o ok. 30 mld zł. Stąd ocena, że w perspektywie najbliższych lat realna sytuacja finansów publicznych będzie lepsza, niż spodziewa się MF.
Jest też różnica strategiczna. Polityka MF oparta na regule wydatkowej i bez propozycji zmian w podatkach oznacza utrzymanie relacji wydatków publicznych do PKB na obecnym poziomie. To ok. 41 proc., jeden z najniższych wyników w UE. Otoczenie premiera wskazuje, że średnia unijna to 46 proc., a we Francji jest to nawet 56 proc. PKB.
KPRM świadomie dąży do zwiększania skali redystrybucji. To odzwierciedlenie poglądów lidera PiS. – Idziemy krok za krokiem. To, co można zrobić, robimy. To, co jest potrzebne, a bardzo dużo rzeczy jest jeszcze potrzebnych, zrobimy za jakiś czas – mówił w ostatnią sobotę Jarosław Kaczyński. Tyle że konsekwencją tego będzie konieczność podwyższenia podatków.
Otoczenie premiera uważa, że choć stabilizująca reguła wydatkowa będzie przekroczona, to w stopniu mniejszym, niż zakłada resort finansów czy Ludwik Kotecki, wiceminister w MF za czasów Platformy Obywatelskiej, który wyliczył „kwotę przekroczenia” na prawie 60 mld zł. Dla KPRM barierą wydatkową jest nie reguła, ale zasady Unii Europejskiej. To symptomatyczne, że premier zapewniał w weekend, iż granica 3 proc. deficytu w relacji do PKB nie zostanie przekroczona.
Reguła wydatkowa jest główną linią obrony MF. Minister finansów Teresa Czerwińska podczas konferencji na Uniwersytecie Warszawskim zwracała wczoraj uwagę, że szczyt koniunktury już za nami, a ubiegły rok był świetny nie tylko przez wysoki wzrost PKB, który przekroczył 5 proc., lecz także przez niski deficyt budżetowy, wynoszący ok. 10 mld zł i wreszcie najniższą w historii dziurę w całym sektorze instytucji rządowych i samorządowych, która miała nie przekroczyć 0,5 proc. PKB.
W tym roku wzrost ma być wciąż dobry, ale spowolnienie daje już o osobie znać. Także w finansach publicznych – co podkreślała szefowa resortu – będzie gorzej, bo po lutym jest już 0,8 mld zł deficytu i w kolejnych miesiącach nie pojawią się nadwyżki, a uszczelnienie systemu podatkowego, chociaż nadal jest priorytetem, będzie przynosić kasie państwa mniejsze korzyści niż dotychczas.
Po raz kolejny Czerwińska podkreślała swoje silne przywiązanie do reguły wydatkowej i limitu deficytu na poziomie 3 proc. PKB. – Reguła fiskalna jest jednym z podstawowych elementów umożliwiających zachowanie stabilności finansów publicznych w średnim okresie – powiedziała. Zwróciła uwagę, że konstrukcja reguły pozwala także stabilizować cykl koniunkturalny. Według niej poruszanie się w przestrzeni wydatkowej, na jaką pozwala reguła, jest wystarczające do pobudzania gospodarki.
Na razie mamy do czynienia z klasycznym sporem wewnątrz rządu. – Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone – zapewniła Czerwińska.
Ale dyskusja rozlewa się także poza Radę Ministrów. Wczoraj grupa znanych ekonomistów opublikowała list wzywający rządzących, ale także opozycję do utrzymania stabilności finansów publicznych przy wspieraniu inkluzywnego wzrostu gospodarczego i przestrzeganiu reguły wydatkowej. Jednak ekonomiści mogą pozostać osamotnieni. Powód? Nie tylko PiS deklaruje duży wzrost wydatków budżetu czy obniżki dochodów. Jest to także w programie Koalicji Europejskiej czy Wiosny.