To nie jest tak, że się ja kogoś pozbywam - powiedział w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o to, czy wystawiając na listach w wyborach do PE ministrów rządu premiera Mateusza Morawieckiego "pozbywa się najlepszych zawodników". Zastrzegł, że PiS ma poważne zasoby kadrowe.

Prezes PiS był pytany w RMF FM, czy wystawiając w wyborach do Parlamentu Europejskiego ministrów m.in. szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego nie "pozbywa się najlepszych zawodników". "Wiem, że mi jest przypisywana władza, której nie mam. Dobrze, że nie mam aż takiej, bo to zawsze jest niezdrowe. To nie jest tak, że się ja kogoś pozbywam albo nie pozbywam. Te osoby chciały kandydować i w związku z tym kandydują" - odpowiedział Kaczyński.

Zapytany, czy nie boi się osłabienia rządu, bo do Brukseli wyjechałyby bardzo ważne osoby, Kaczyński przyznał, że rząd będzie trochę inny. "My mamy zasoby kadrowe dość poważne i wydaje mi się, że one rosną i możemy zaryzykować tego rodzaju posunięcie, a wydaje mi się, choć oczywiście nie mogę tego rozstrzygać za innych, że te osoby do polskiej polityki za pięć lat wrócą" - dodał.

Pytany, kto zastąpi Brudzińskiego, prezes PiS odpowiedział, że "nie chce mówić o rzeczach przyszłych i niepewnych". Wyraził jednak pewność, że wicepremier Beata Szydło i Joachim Brudziński wejdą do Parlamentu Europejskiego. "Jeśli chodzi o osoby, które wejdą w ich miejsce, to jest kwestia - jeszcze w tej chwili - w jakiejś mierze przynajmniej otwarta" - mówił.

Kaczyński pytany, czy na liście kandydatów do Parlamentu Europejskiego znajdzie się minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, odpowiedział: "minister Rafalska nie jest w tej chwili kandydatką takiego pierwszego rzutu, ale nie jest wykluczone, że tak będzie". (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski