Pogorszenie relacji z Izraelem to skutek polityki rządu PiS, m.in. sprawy nowelizacji ustawy o IPN - ocenił we wtorek wiceszef PO Tomasz Siemoniak. Podkreślił przy tym, że wypowiedzi premiera Benjamina Netanjahu oraz p.o. szefa izraelskiego MSZ Israela Katza na temat Polski są niedopuszczalne.

Podczas konferencji prasowej w Sejmie Siemoniak nawiązał do napięcia jakie ma obecnie miejsce w relacjach między Warszawą a Tel Awiwem. Stwierdził, że pogorszenie relacji Polski z Izraelem jest skutkiem działań obecnego rządu.

W tym kontekście przypomniał sprawę przyjęcia w ubiegłym roku przez polski parlament nowelizacji ustawy o IPN, która wprowadzała karę grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech za przypisywanie Polakom odpowiedzialności m.in. za ludobójstwo popełnione na Żydach w czasie wojny. Ostatecznie sankcje te zostały uchylone w czerwcu 2018 roku kolejną nowelizacją.

Zdaniem Siemoniaka, wywołany wówczas kryzys przechodzi obecnie "nową kulminację" oraz niweczy pracę jaką wykonali polscy i izraelscy politycy po 1989 roku na rzecz poprawy stosunków dwustronnych.

Siemoniak wezwał też polski rząd do podjęcia działań, które sprawią, że Polska "odzyska autorytet na arenie międzynarodowej".

Wiceszef PO podkreślił przy tym, że ostatnie wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu oraz p.o. szefa izraelskiego MSZ Israel Katza są "niedopuszczalne".

Poseł PO Sławomir Nitras ocenił, że polska polityka zagraniczna znajduje się pod rządami PiS "w kryzysie". Przypomniał, że lider PO i przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna jest we wtorek w Kijowie, gdzie bierze udział w obchodach piątej rocznicy protestów na Majdanie Niepodległości.

"To bardzo zły sygnał, że i nie ma przedstawicieli polskiego rządu" - oświadczył Nitras. Według niego, wyjazdem na Ukrainę Schetyna "ratuje honor Polski".

Dziennik "Jerusalem Post" poinformował w ubiegły czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie, gdzie odbywał się szczyt bliskowschodni, premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Do informacji tej odniosła się później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, która stwierdziła, że premier Netanjahu nie mówił podczas briefingu w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, że polski naród kolaborował z nazistami, a jedynie że żadna osoba nie została pozwana do sądu za wspominanie o tych Polakach, którzy z nimi współpracowali.

W niedzielę p.o. szefa izraelskiego MSZ Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie Netanjahu, stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela – PAP), któremu Polacy zamordowali ojca, Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych".

Po tej wypowiedzi premier Mateusz Morawiecki odwołał wyjazd polskiej delegacji na szczyt V4 do Izraela. Oświadczył, że podjął taką decyzję, ponieważ sformułowania, które padły z ust powołanego na ministra spraw zagranicznych Israela Katza, "są absolutnie niedopuszczalne".