Czasem jestem zaskoczony wypowiedziami prezesa NBP Adama Glapińskiego, nie cieszą mnie - powiedział PAP prezes PiS Jarosław Kaczyński w kontekście wypowiedzi prezesa NBP po doniesieniach medialnych o zarobkach w NBP. Glapiński pełni niezależną funkcję, nie mam żadnego wpływu na to co mówi - dodał.

Kończą się prace parlamentarne nad nowelą ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz ustawy o Narodowym Banku Polskim. Nowe przepisy spowodują, że jawne staną się zarobki kadry kierowniczej w NBP. Nowelizacja zawiera też regulacje dotyczące wysokości wynagrodzeń kierownictwa banku.

Na początku lutego Senat zaproponował wprowadzenie do nowelizacji jednej poprawki korygującej błąd legislacyjny. Teraz nowelą ponownie zajmie się Sejm i po przyjęciu bądź odrzuceniu poprawki Senatu, nowelizacja trafi prezydenta. Nowe przepisy są konsekwencją m.in. doniesień medialnych o wysokich wynagrodzeniach dwóch współpracowniczek obecnego prezesa banku centralnego.

"Zawsze żeby coś wybuchło, to musi być zapalnik, a te doniesienia medialne były właśnie takim zapalnikiem. Nie miałem pojęcia ile zarabiają ludzie w NBP" - powiedział PAP J. Kaczyński.

Prezes PiS poproszony został o ocenę publicznych wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego w tej sprawie.

"Czasem jestem zaskoczony nimi, te wypowiedzi mnie nie cieszą. Adam Glapiński pełni niezależną funkcję. Niezależnie od mojej długoletniej znajomości z nim, nie mam żadnego wpływu na jego wypowiedzi. Proszę pamiętać, że to była taka znajomość, że niekiedy były całe lata, kiedy nie widzieliśmy się na oczy, więc to nie jest tak, jak niektórzy próbują sugerować" - powiedział Kaczyński.

Dodał, że "Adam Glapiński został prezesem NBP z bardzo prostych powodów". "Był człowiekiem, którego znaliśmy, który miał wszelkie kwalifikacje do objęcia tej funkcji. Przez wiele lat był członkiem Rady Polityki Pieniężnej, jest profesorem zwyczajnym na SGH, więc miał niewątpliwe kwalifikacje i stąd taka decyzja" - podkreślił Kaczyński.

Odniósł się również do zapowiedzi prezesa NBP, który mówił, że planuje spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą ws. nowelizacji. Prezes PiS powiedział, że byłby "bardzo zasmucony", gdyby prezydent zdecydował się zawetować zmiany w przepisach. "Ale oczywiście ostateczna decyzja należy do prezydenta" - dodał lider PiS.

Zgodnie z nowelizacją, pensja prezesa i wiceprezesów NBP jest ustalana na podstawie przepisów o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Z kolei zasady wynagradzania pracowników NBP będą ustalane przez zarząd banku w drodze uchwały. Wielkość środków na wynagrodzenia ustalana będzie corocznie w planie finansowym NBP, z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym. Maksymalne wynagrodzenie dla poszczególnych pracowników, poza wiceprezesami oraz członkami zarządu NBP, nie będzie mogło przekroczyć 0,6-krotności (60 proc.) wynagrodzenia prezesa NBP.

Nowe przepisy przewidują ponadto, że uchwała zarządu NBP ws. zasad wynagradzania będzie jawna i publikowana w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie NBP.

Zmiany w sposobie kształtowania płac w NBP są konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył. Zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko zapewniała, że "żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej".

W ubiegłym tygodniu prezes NBP stwierdził, że na pewno jest potrzebna rozmowa z prezydentem na temat nowelizacji "Prezydent na pewno chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jak ustawa wpłynie na prace banku, co o tym myślimy" - ocenił Glapiński.

Podkreślił, że nie ingeruje w proces legislacyjny. "To nie była inicjatywa NBP żeby taką ustawę robić. Ona nam w niczym nie pomoże, tylko nam przeszkodzi, cały szereg różnego rodzaju problemów pracowniczych się może pojawić, ale damy sobie z nimi oczywiście radę, niezależnie i samodzielnie" - dodał prezes NBP.