Robert Biedroń, narodowcy z Korwin-Mikkem, Kukiz’15, a teraz Robert Gwiazdowski z nowym ugrupowaniem. Wszyscy liczą, że wybory europejskie dadzą im paliwo, na którym daleko zajadą
Polska Fair Play – tak nazywa się nowa polityczna inicjatywa firmowana przez Gwiazdowskiego. – Państwo gra z nami nie fair, zarabiamy średnio 5 tys. zł, a dostajemy 3 tys. Młodzi ludzie zakładają firmy, muszą zapłacić 1300 zł, zanim zarobią. Nasze partie nie robią nic. My zagramy fair – obiecywał wczoraj lider ugrupowania, które oficjalnie wystartowało wczoraj. Konwencja odbędzie się 2 marca w Warszawie.
Gwiazdowski liczy na poparcie młodych, ale także przedsiębiorców i samorządowców. Na wczorajszej konferencji obecni byli m.in. prezydent Bolesławca Piotr Roman, radny sejmiku województwa mazowieckiego Konrad Rytel i radny sejmiku wojewódzkiego lubuskiego Łukasz Mejza. Wszyscy związani z ruchem Bezpartyjni Samorządowcy – tym samym, który po wyborach doprowadził do koalicji z PiS na Dolnym Śląsku.
To jednak nie oznacza, że ruch wejdzie w oficjalny alians z Polską Fair Play. – Jako Bezpartyjni Samorządowcy tego nie autoryzujemy. To są indywidualne decyzje poszczególnych działaczy. Nie jesteśmy organizacją sformalizowaną, nie popieramy nikogo – przekonuje Robert Raczyński, prezydent Lubina i jeden z liderów ruchu.
W roku podwójnych wyborów wydaje się przesądzone, że PSL, SLD i Nowoczesna pójdą z PO w ramach jednej koalicji, jednak w drugiej opozycyjnej lidze robi się tłok. Ugrupowania, które się w niej znalazły, łączy jedno – chcą się pokazać jako alternatywa wobec wojny polsko-polskiej.
Klinem w konflikt pomiędzy PO i PiS próbuje się wbić Wiosna Roberta Biedronia, która ma wystawić swoich kandydatów zarówno do Parlamentu Europejskiego, jak i jesienią – do krajowego. Na razie może liczyć na kilkunastoprocentowe poparcie, choć trzeba pamiętać, że wciąż działa tu tzw. efekt świeżości. W przeszłości doświadczyły go takie inicjatywy jak Europa Plus, Nowoczesna Ryszarda Petru czy Republikanie Przemysława Wiplera. Dopiero po wyborach okazało się, jak bardzo ich wyniki sondażowe były przeszacowane.
Konsolidacja następuje też w środowisku narodowców, którzy będą grali kartą eurosceptyczną i sprzymierzyli się z Januszem Korwin-Mikkem, który w poprzednich eurowyborach okazał się czarnym koniem. Pomysłu na siebie szuka Kukiz’15, który przez samego prezesa PiS namawiany jest do większej aktywności. To z nim „flirtował” wcześniej Robert Gwiazdowski. A jego współpracownicy także dziś nie wykluczają porozumienia z Pawłem Kukizem.
Wszystkie te ugrupowania liczą, że eurowybory odmienią ich polityczny los. – Bo po pierwsze, w tych wyborach jest najtaniej, a po drugie, najłatwiej się dostać – odpowiada szczerze na pytanie o moment startu Robert Gwiazdowski. Faktycznie to wybory, w których nie potrzeba aż tak rozbudowanych struktur ani dużych pieniędzy. Na każdą z list w 13 okręgach wyborczych trzeba zgłosić minimum pięciu kandydatów, czyli łącznie 65, jeśli ugrupowanie wystawia listy we wszystkich okręgach. Tymczasem w wyborach do Sejmu okręgów jest 41, a kandydatów trzeba zgłosić minimum tylu, ile mandatów jest w okręgu, czyli w skali kraju przynajmniej 460.
Nawet najsilniejsze ugrupowania celują w wyborach europejskich w niepełne 30 mandatów, a te mniejsze w kilka. Niemniej kontekst tych wyborów powoduje, że programowo są one łatwiejsze dla ugrupowań jednoznacznie pozycjonujących się wobec UE, czyli euroentuzjastów i eurosceptyków. Pozostali muszą szukać pomysłu na swój przekaz.
Coraz większa liczba sił to dla PiS i PO potencjalny kłopot. W zasięgu Wiosny, Polski Fair Play, Kukiz’15 i narodowców jest w sumie nawet 20–30 proc. głosów. Politycy PO już dziś nie kryją obaw, że może dojść do wzajemnego podkradania sobie elektoratu. Małe partie mogą się okazać języczkiem u wagi w powyborczej układance.
– Jak przekroczymy próg wyborczy, to będziemy walczyć o miejsca w polskim parlamencie. Żeby ani jedni, ani drudzy nie mogli rządzić samodzielnie – mówi Gwiazdowski.
O tym, że Wiosna mogłaby być rządowym koalicjantem dla PO, wspominał Robert Biedroń. Platforma może więc próbować jeszcze przed wyborami zawrzeć sojusz z Wiosną, która ze swoimi postulatami sięgnie po elektorat spoza zasięgu zachowawczej Platformy. Rzecz w tym, że taka sama możliwość otwiera się przed PiS, który do koalicji może namawiać narodowców, Kukiz’15 czy Gwiazdowskiego. O ile jego plan faktycznie się powiedzie.