Niewykluczona dymisja Kazimierza Kujdy ze stanowiska szefa NFOŚiGW.
Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, który omawiał z Jarosławem Kaczyńskim kwestię budowy wieżowca przy ul. Srebrnej, został wczoraj przesłuchany w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej. Towarzyszyli mu dwaj pełnomocnicy – Roman Giertych i Jacek Dubois. Austriak, spowinowacony z Kaczyńskim, domaga się od spółki Srebrna (powiązanej z Jarosławem Kaczyńskim i jego najbliższym środowiskiem) opłacenia faktury za wykonane usługi.
Na temat tej sprawy po raz pierwszy od opublikowania przez „GW” nagrań z udziałem Jarosława Kaczyńskiego i Geralda Birgfellnera głos zabrał sam lider Prawa i Sprawiedliwości. Zrobił to na łamach tygodnika „Sieci”.
Przekonuje w nim, że uzyskał jednogłośną zgodę władz Instytutu Lecha Kaczyńskiego (który ma większość udziałów w Srebrnej) na prowadzenie rozmów i ewentualne zawarcie umowy na budowę dwóch wieżowców w Warszawie. Podkreślił, że nie ma związku między kierowaną przez niego partią a fundacją. – To są dwie oddzielne instytucje. Owszem, jestem obecny w jednej i drugiej, ale relacji formalnych nie ma – stwierdził Jarosław Kaczyński i dodał, że próby oceniania tego przez pryzmat łamania przepisów ustawy o partiach politycznych są „bezczelną manipulacją”.
Według niego „K-Towers” miały zagwarantować dochody, dzięki którym Instytut Lecha Kaczyńskiego stałby się dużym, znaczącym think tankiem, który mógłby konkurować z Fundacją Batorego, jednym z największych podmiotów trzeciego sektora w Polsce, którego celem jest „wspieranie rozwoju demokracji i społeczeństwa obywatelskiego”. – Byłoby to poważne przedsięwzięcie typu ideowego (...) stanowiące potężne zaplecze polskiego patriotyzmu i myśli państwowej – powiedział Kaczyński na łamach „Sieci’. Wieżowce miały być „nowoczesną inwestycją” z częścią biurową, hotelem i salami konferencyjnymi.
W kontekście taśm głośno zrobiło się także wokół Kazimierza Kujdy, prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (w przeszłości prezesa Srebrnej). Nie dość, że on też został nagrany w trakcie rozmów z Birgfellnerem, to jeszcze okazało się, że widnieje w inwentarzu Instytutu Pamięci Narodowej jako tajny współpracownik ps. Ryszard. Kujda utrzymuje, że nigdy nie podjął ze Służą Bezpieczeństwa współpracy, która „doprowadziłaby do czyjejś krzywdy”. Przyznał jednak, że „mógł podpisać jakieś dokumenty”, ubiegając się o wyjazd zagraniczny. Przy okazji zapowiedział, że wystąpi do IPN o autolustrację. Mimo to informacja o jego przeszłości wywołała zakłopotanie w szeregach PiS. Wczoraj niewykluczona była dymisja Kazimierza Kujdy ze stanowiska szefa NFOŚiGW.
„Taśmy Kaczyńskiego” poznajemy we fragmentach od około dwóch tygodni. Wynika z nich, że tłem konfliktu na linii Birgfellner – Kaczyński były kwestie rozliczenia usług, które miał świadczyć biznesmen z Austrii. W jednym ze spotkań uczestniczyć miał też prezes Banku Pekao Michał Krupiński (chodziło o kredyt w wysokości 300 mln euro). Ostatecznie do realizacji inwestycji nie doszło, gdyż nie uzyskała od władz miasta decyzji o warunkach zabudowy, czyli tzw. wuzetki.